Zagranica
Dystans całkowity: | 4710.27 km (w terenie 628.90 km; 13.35%) |
Czas w ruchu: | 283:39 |
Średnia prędkość: | 16.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.50 km/h |
Suma podjazdów: | 14406 m |
Liczba aktywności: | 61 |
Średnio na aktywność: | 77.22 km i 4h 39m |
Więcej statystyk |
Na Trójstyku [1/6] - Porajów, Zittau
-
DST
66.60km
-
Teren
3.00km
-
Czas
03:55
-
VAVG
17.00km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Urlopowy wypoczynek postanowiłem wraz z Anetką spędzić na rowerowo, na trójstyku granic Polski, Czech i Niemiec.
Dojazd na miejsce pociągami Regio do Zgorzelca. Wyjazd o 5:15. Podróż koleją upłynęła całkiem przyjemnie, szybko i tanio. Po drodze 3 przesiadki, większość trasy jechaliśmy wygodnymi nowoczesnymi szynobusami KW i KD. Nawet zmora rowerzystów - pociąg PR "Kamieńczyk" okazał się przyjazny, gdyż składał się z wagonów piętrowych, w których rower udało się wygodnie umieścić i nawet znalazły się dla nas miejsca leżące :P
W Zgorzelcu wysiadamy około 13:30 i dalej czeka nas ponad 40 km jazdy rowerem na kwaterę do Porajowa, który jest ostatnią miejscowością w południowo-zachodniej Polsce. Dojazd drogą wojewódzką 352, która ma szerokie pobocze okazał się być bardzo upierdliwy - myślałem że z tej strony Nysy będzie płasko, a okazało się że cała trasa to ciągłe hopki góra, dół, góra, dół... i do tego silny wmordewind (na konkretnym zjeździe przed Bogatynią wiatr wyhamowywał nas do 20 km/h) wymęczyły nas konkretnie, ale dotarliśmy na miejsce.
Po rozpakowaniu się pojechaliśmy jeszcze na późno popołudniowy objazd bliskiej okolicy. Sama miejscowość mimo że to wieś jest dobrze wyposażona - jest Biedronka, kilka sklepów, dwie knajpy z jedzeniem, kantor.
Zaraz pod nosem mieliśmy punkt styku trzech państw - Polski, Niemiec i Czech.
Najpierw ruszyliśmy do Czech na zbiornik wodny Krystynka - powstały po zalaniu kopalni odkrywkowej. Bardzo przyjemne miejsce - jest pole namiotowe, kilka knajpek, plaża, czysta woda i duże ryby w zbiorniku.
Po objechaniu Krystynki ścieżkami rowerowymi wjechaliśmy do Niemiec do miasta Hartau, skąd udaliśmy się do Zittau, gdzie pokręciliśmy się po centrum.
Trafiliśmy na ciekawe osiedle bloków, gdzie na ścianach umieszczone były różne figury. Patrzysz przez okno, a tu baran się pasie na ścianie :P
Tak to wygląda z dołu
Następnie udaliśmy się na przedmieścia Zittau, gdzie znajduje się kolejny świetnie zagospodarowany teren po odkrywce węgla na której powstał zbiornik Olbersdorfer See. Tutaj również jest bardzo przyjemnie: są plaże, ścieżki rowerowe i świetne widoki. Trwają też przygotowania do jakiejś imprezy... jak się kilka dni później okaże odbędą się tu mistrzostwa świata w Cross Triathlonie.
są też super huśtawki łańcuchowe :P
W oddali błyszczy wieża na górze Jested.
Po krótkim objeździe wracamy do Polski.
Kategoria Zagranica
Góry SUDETY ZACHODNIE [5/7] - Przełęcz Karkonoska, Vvyrovka, Przełęcz Okraj
-
DST
115.10km
-
Teren
15.00km
-
Czas
06:58
-
VAVG
16.52km/h
-
VMAX
75.50km/h
-
Podjazdy
3000m
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ruszamy rano o 8. Piękna, słoneczna pogoda, więc jest super, gdyż dzisiaj będziemy jeździć wysoko w górach i ważne żeby były dobre warunki widokowe.
Na początek w ramach rozgrzewki czeka nas podjazd najtrudniejszym podjazdem asfaltowym w Polsce na Przełęcz Karkonoską, który zaczyna się przed Przesieką (PROFIL PODJAZDU)
Za Przesieką zaczyna się konkretniejsze nachylenie, ale cały podjazd idzie nam bardzo sprawnie
i po dobrej godzinie jesteśmy już na Przełęczy Karkonoskiej (1198 m npm.)
Wjeżdżamy jeszcze trochę wyżej pod schronisko Odrodzenie. Widoki wspaniałe.
Wjeżdżamy do Czech i czeka nas szybki, 10 kilometrowy zjazd pięknym asfaltem do Szpindlerowego Młyna i dalej znowu kilkukilometrowy podjazd ścieżką rowerową K1A w kierunku Strazne. Jak się trafi przecinka to można popatrzeć na super widoki.
W Strazne zjeżdżamy w dół żeby następnie znowu piąć się w górę przez kilka kilometrów - tym razem wjeżdżamy na trasę rowerową K18. Początkowe kilometry podjazdu dają nam nieźle w kość z uwagi na upał i jazdę w lesie, ale z przekroczeniem wysokości 1200 metrów drzewa się przerzedzają i zaczynają się super widoki i dociera do nas trochę chłodzącego wiatru.
Przed Vvyrovką pojawia się nam również Śnieżka, która od czeskiej strony wygląda trochę inaczej.
Schronisko Vvyrovka to najwyższy punkt dzisiejszego dnia (1357 m n.p.m.). Trochę popełniliśmy tutaj gafę zmyleni znakami ślepej uliczki dla rowerzystów, gdyż po powrocie na kwaterę okazało się że przejeżdżała dzisiaj tutaj lea i z tego punktu można było jeszcze wjechać na spokojnie (nie do końca legalnie) dużo wyżej na Modre Sedlo (1508 m n.p.m.).
Z Vvyrovki do Peca to szaleńczy zjazd w dół - zjazd do bicia rekordów prędkości. Trochę w rozwinięciu skrzydeł przeszkadzali piesi, ale na wolnych od pieszych i prostych odcinkach udało mi się rozpędzić bez pedałowania do 75,5 km/h.
Za Pecem zjazd dalej w dół, ale już trochę spokojniej. Następnie wjeżdżamy w głęboką dolinę, otoczoną stromymi ścianami gór biegnącą wzdłuż potoku Mala Upa.
Trasa ta prowadzi w kierunku Przełęczy Okraj, która jest ostatnim podjazdem dnia dzisiejszego. Na początku jedziemy wspomnianą wcześniej głęboką doliną, a następnie na wyższych wysokościach możemy podziwiać przepiękne widoki.
Na Przełęczy Okraj wjeżdżamy do Polski i krajobraz się zmienia na gorsze i do tego asfalt pełen dziur.
Zjazd z Przełęczy Okraj bez żadnych rewelacji - miejsca z ciekawymi widokami trafiły się tylko dwa, w tym jeden ogrodzony "Teren prywatny"
Dalsza trasa biegnie koło zbiornika Sosnówka, który stanowi zbiornik na wodę pitną. Trochę szkoda, gdyż przez to jest ogrodzony i nie ma dostępu w fajniejsze widokowo miejsca.
Około godziny 18 docieramy pod kwaterę - Marcin udaje się na kwaterę, a ja robię jeszcze prawie 10 km po Jeleniej Górze w poszukiwaniu truskawek, które mi się zamarzyły na kolację z makaronem. Niestety poszukiwania zakończone niepowodzeniem :(
Dzisiejszy dzień był chyba moim rekordowym dniem pod względem sumy podjazdów, gdyż uzbierało ich się razem coś około 3000 metrów.
Fotorelacja Marcina - http://marcingt.bikestats.pl/
Trasa na mapie:
Kategoria Góry, Zagranica
Góry SUDETY ZACHODNIE [2/7] - Niemcy, Bogatynia, Czechy, Izery
-
DST
151.57km
-
Teren
20.00km
-
Czas
08:09
-
VAVG
18.60km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na pierwszy dzień pobytu bierzemy najdłuższą trasę. Pobudka już o 4:30 rano i po godzinie 5 jesteśmy już na rowerach - jedziemy do Rybieńca, gdzie wsiadamy w szynobus, którym dojeżdżamy do Zgorzelca. Tutaj wysiadka i już po chwili jesteśmy w Niemczech, w Gorlitz. Pobyt w Niemczech nie zaczyna się dla mnie dobrze, gdyż zaraz na dzień dobry zrywa się łańcuch - okazało się że spinka się sama rozpięła, więc po chwili można jechać dalej.
Docieramy do pierwszej atrakcji dnia dzisiejszego - sztucznego jeziora Barzdorefer See, powstałego w wyniku zalania kopalni węgla brunatnegoBerzdorf, nieczynnej od 1997 roku. Jezioro jest konkretne, gdyż ma 960 ha powierzchni. Robimy tutaj przystanek na śniadanie.
Dookoła jeziora w większości poprowadzono, równiutki asfalt, którym jedziemy i docieramy do rezerwatu przyrody "Osuwisko"
Na południu jeziora napotykamy sporo przystani jachtowych oraz piękne plaże z białym piaskiem
Budowa infrastruktury turystycznej cały czas trwa, więc w przyszłości będzie to rewelacyjna miejscówka wypoczynkowa. Już teraz jest tutaj super.
Kawałek dalej znajduje się muzeum w którym można pooglądać maszyny jakie wykorzystywane były w kopalniiBerzdorf.
Przez Niemcy poruszamy się szlakiem rowerowym Oder – Neisse Radweg. Jesteśmy zachwyceni niemiecką infrastrukturą i porządkiem. Nawet niewielkie roboty drogowe na trasie rowerowej miały specjalne oznakowanie objazdowe dla rowerzystów.
W pewnym momencie zgubiliśmy szlak i wybraliśmy podjazd, dzięki czemu mogliśmy z góry pooglądać klasztor cysterek St. Marienthal.
Koło Hirchfelde trafiliśmy na muzeum miniatur.
W Zittau wjechaliśmy przypadkiem przez boczną bramę na teren zoo - Tierpark Zittau, więc mogliśmy sobie pooglądać zwierzęta. Hehe - zastanawialiśmy się jak przy kasach wytłumaczymy się z dostania się na teren zoo rowerami, ale na szczęście dla wychodzących było oddzielne boczne wyjście :P
Nie udało mi się z nią dogadać. Tylko "papa" nam powiedziała :P
W Zittau wróciliśmy ponownie do Polski, gdzie przywitały nas budy handlowe i dziurawy asfalt, którym udaliśmy się na punkt widokowy kopalni węgla brunatnego Turów. Zastaliśmy ogromną dziurę w ziemi o głębokości 240 metrów. Ciekawe czy jak się skończy wydobycie teren również zostanie tak fajnie zrekultywowany jak w kopalni Berzdorf
W Porajowie odwiedziliśmy miejsce styku 3 państw: Polski, Niemiec i Czech.
Jadąc do Bogatyni ponownie najechaliśmy na KWB Turów
skąd widać było elektrownię Turów
W Bogatyni robimy postój pod marketem i wjeżdżamy do Czech, gdzie możemy z dołu pooglądać zamek w Frydlant.
Bazylika i klasztor w Hejnicach.
Jedzie się bardzo przyjemnie wzdłuż rzeki Smeda. Kawałek dalej ponownie zrywam łańcuch. Tym razem spinka rozwaliła się całkowicie. Na szczęście miałem przy sobie zapasową więc po chwili można było kontynuować jazdę. Dalej czekał nas 10 km podjazd - wjeżdżamy w Góry Izerskie. Odwiedzamy izerskie bagna i dojeżdżamy na urocze polany w Jizerce.
Za szczytem Bukovec trafił się przyjemny, techniczny zjazd po kamieniach.
Po przekroczeniu mostem potoku Izera jesteśmy ponownie w Polsce. Jedziemy obok Schroniska Orle i przez "Samolot" docieramy na polanę Jakuszycką.
Dalej czeka nas długi zjazd asfaltowy do Szklarskiej Poręby, gdzie robimy przerwę na obiad i później dalej z górki zjeżdżamy do Jeleniej Góry.
Fotorelacja Marcina - http://marcingt.bikestats.pl/1161960,Sudety-Zachodnie-2014-Dzien-27-Goerlitz-Turow-Frydlant.html
Trasa na mapie:
Kategoria Góry, Zagranica
Bałkany - Medjugorje-Mostar (Bośnia i Hercegowina) - dzień 10,11,12/12
-
DST
65.89km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:19
-
VAVG
19.87km/h
-
VMAX
70.50km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Medjugorje-Mostar (Bośnia i Hercegowina) - dzień 10/12
Na początek dnia odwiedzamy Medjugorje - miejsce objawień Matki Bożej.
Kolejną miejscowością gdzie zatrzymujemy się dłużej jest Pocitelj, gdzie znajduje się jeden z najlepiej zachowanych zespołów urbanistycznych z okresu dominacji tureckiej na terytorium Bośni i Hercegowiny. Swoją kryjówkę mieli tutaj też piraci.
Zdobywamy wieżę, skąd roztaczają się przyjemne widoki.
Z Pocitejl dołącza do naszej grupy nowy towarzysz - pies, młody lablador, który towarzyszy nam dobre kilka kilometrów.
Później przez wiele kilometrów jazda po niewielkich pagórkach, aż docieramy tutaj... trzeba zjechać na sam dół. Wiatr pomaga rozwinąć niezłą prędkość - ponad 70 km/h.
Po zjechaniu na dół, czeka nas jazda po równinie. W pewnym miejscu trafiam na modliszkę, która przechodziła przez drogę.
Docieramy do Blagaj, gdzie znajduje się klasztor derwiszów, oraz potężne źródło rzeki Buny, uważane za największe w Europie
Docieramy już do celu naszej wycieczki - Mostaru, gdzie mamy nocleg w centrum. W międzyczasie udajemy się na kąpiel w rzece Neretvie u podnóża Starego Mostu. W czasie kąpieli mamy niebywałą okazję podziwiać skok do wody z mostu miejscowego tubylca
To już koniec rowerowania po Bałkanach. Na koniec jeszcze wspólna fota (fot. M.Rak)
Dzień kończymy spacerem po Starym Mieście oraz imprezką pożegnalną na tarasie hotelu z widokiem na Stare Miasto, która kończy się po 3:30.
Bałkany - powrót do domu - dzień 11/12
Od rana jeszcze spacerek po Mostarze - dobrze że dziś bez rowera, gdyż duchota jest okropna - zanosi się na zmianę pogody. O 12:30 mamy już załadowane wszystkie bagaże i rowery do autokaru i ruszamy w długą podróż do domu przez Chorwację, Węgry i Słowację.
Bałkany - powrót do domu - dzień 12/12
O symbolicznej godzinie 4:44 wjeżdżamy do Polski, a o 10 wysiadamy z autokaru w Katowicach i zmieniamy środek transportu na pociąg. Po godzinie 21 (33 godziny w podróży) melduję się w domu.
Na koniec zapraszam do obejrzenia krótkiego klipu video z wyjazdu (jakość HD)
_
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica
Bałkany - Stolac-Medjugorje (Bośnia i Hercegowina) - dzień 9/12
-
DST
75.89km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:14
-
VAVG
17.93km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Stolac-Medjugorje (Bośnia i Hercegowina) - dzień 9/12
Dzisiejszego dnia odłączam się od grupy jadącej trasę 130 km i rozpoczynam trasę od jazdy autokarem przez wyżynę Popowo Polje.
Jedziemy sobie autokarem, główną drogą, a tu taka nietypowa przeszkoda
Po 60 km jazdy wysiadamy w miejscowości Stolac i dosiadamy rowery. Na początek czeka nas dosyć długi podjazd w konkretnym upale.
Widoki ze szczytu, mało urozmaicone.
Następnie dłuższy czas jedziemy przez typowe bośniackie boczne asfalty i wyjeżdżamy na punkcie widokowym na Rezerwat Hutovo Blato
Zjeżdżamy na dół kilkukilometrowym zjazdem i jesteśmy u podnóża jeziora. Niby to rezerwat, ale wzdłuż brzegów ludzie zrobili sobie wysypisko śmieci.
W Metkovic wjeżdżamy ponownie do Chorwacji i parę kilometrów dalej wracamy ponownie do Bośni i Hercegoviny
Po kilkunastu kilometrach zajeżdżamy nad piękne wodospady Kravica, gdzie chętni zażywają kąpieli lub wodospadowego prysznica w zimnych wodach Trebižat
Dzień powoli się kończy
O zachodzie słońca docieramy do Medjugorje, gdzie mamy nocleg.
Kategoria Zagranica, Bałkany 2012
Bałkany - Dubrovnik, Trebinje (Chorwacja/Bośnia i Hercegowina) - dzień 8/12
-
DST
59.35km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:25
-
VAVG
17.37km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Dubrovnik, Trebinje (Chorwacja/Bośnia i Hercegowina) - dzień 8/12
Standardowo po 9 ruszamy w trasę. Prawie cała grupa trasę zaczyna od przepłynięcia odcinka z Cavtatu do Dubrovnika statkiem, ze względu na duży ruch na drodze.
Ja, Marcin i Mateusz postanawiamy do Dubrovnika dojechać rowerami, dzięki czemu nie omija nas przecudny widok na to miasto z góry.
W Dubrovniku mamy 3 godzinną przerwę na zwiedzanie miasta, która jest dla mnie udręką. Byłem już tutaj rok temu... ogólnie nie przepadam za takimi miejscami. Miałem zamiar pojechać do góry na most i punkt widokowy i tam poczekać na całą grupę, ale jak na złość nie mogłem znaleźć pilotów.
W końcu ruszyliśmy dalej w kierunku granicy bośniackiej
Parę kilometrów za Dubrovnikiem po zjechaniu z głównej drogi zaczął się podjazd w strasznym upale, ale za to całkiem ładne widoki był po prawej stronie.
Po jakiś 4 km podjazdu granica państwa - opuszczamy Chorwację i wjeżdżamy do Bośni i Hercegowiny, gdzie robimy postój przy pierwszym napotkanym sklepie, aby uzupełnić zapasy gdyż czeka nas długi odcinek po totalnym bezludziu. Tam miejscowy starszy pan z piwkiem próbuje nawiązać z nami kontakt i częstuje nas wszystkich czarnymi cukierkami (zapomniałem jak się zwały).
Zjeżdżamy z głównej drogi i jedziemy przez zniszczone w czasie wojny wioski (wojna zakończyła się 17 lat temu).
Przez te bezludzia jedzie się jakoś tak fajnie i bardzo szybko że nie udało mi się zatrzymać przy ciekawszych domostwach zniszczonych przez wojnę. Ogólnie z drogi strach schodzić, gdyż co chwilę napotykamy znaki ostrzegające o minach.
Około 17 docieramy do Trebinje, gdzie mamy nocleg w luksusowym hotelu w samym centrum miasta.
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica
Bałkany - Herceg Novi, Cavtat (Czarnogóra/Chorwacja) - dzień 7/12
-
DST
75.36km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:20
-
VAVG
17.39km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Herceg Novi, Cavtat (Czarnogóra/Chorwacja) - dzień 7/12
Dzisiejszy etap to dalsza jazda wzdłuż Zatoki Kotorskiej więc trasa jest płaska pełna super widoków.
Niestety - ten delfin jest sztuczny.
Dojeżdżamy promenadą nadmorską do miejscowości Herceg Novi, gdzie mamy dłuższy kilkugodzinny postój. Część idzie zwiedzać stare miasto, a ja zmykam w skały nad morze delektować się pięknym widokiem na morze i góry :P
Za Herceg Novi zaczyna się świetny widokowo podjazd.
Na końcu podjazdu przekraczamy granicę opuszczając Czarnogórę i wjeżdżamy do Chorwacji.
Chorwacja wita nas zjazdem, który kończy się konkretnym terenowym (ze względu na remont drogi) podjazdem.
Niestety dzików nie spotkaliśmy, ale za to na trasie można było objeść się słodkimi winogronami
15 km jazdy pod górkę i ponownie cudowne widoki na Adriatyk
Na koniec testujemy szlak rowerowy, który się kończy (albo i źle pojechaliśmy) i przez 2 kilometry musimy nieść rowery po pagórkowatym, kamienistym, szlaku pieszym.
Około 17 docieramy w końcu do Cavtat, gdzie nocujemy (tym razem trafił się w pokoju widok na przystań). Odstawiamy rowery i idziemy na plażę wykąpać się w Adriatyku.
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica
Bałkany - Boka Kotorska (Czarnogóra) - dzień 6/12
-
DST
42.56km
-
Czas
02:01
-
VAVG
21.10km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Boka Kotorska (Czarnogóra) - dzień 6/12
Noc w domkach minęła pod znakiem ulewy i burzy, która raz tak pierdyknęła że myślałem że się te domki rozpadną :P
Na szczęście rano przestało padać i zanosiło się że może nie zmokniemy dzisiaj zbytnio. Trochę szkoda że trafiła się dziś taka pogoda, gdyż dzisiejsza trasa ma być z niesamowitymi widokami i takie zachmurzenie może zepsuć całe widoki.
Robimy parę kilometrów w mżawce i po chwili naszym oczom ukazują się niesamowite widoki... trasa poprowadzona z fantazją
Po kilkuset metrach zjazdu w dół obok wodospadu i tunelu pełnego wody kapiącej na głowę, ukazuje się przecudny widok na Bokę Kotorską
Oprócz niesamowitych widoków, czeka nas także bardzo długi (prawie 20 km) zjazd z ponad 20 serpentynami po 180*. Zabawa rewelacyjna :)
Jeszcze parę serpentyn i wylądujemy w Kotorze
W Kotorze mamy kilkugodzinną przerwę na zwiedzanie zabytkowego Starego Miasta. Niesamowite są olbrzymie wycieczkowce cumujące w porcie.
Ruszamy dalej jadąc wzdłuż Zatoki Kotorskiej - widoki bajeczne.
Docieramy do miejscowości Perast, gdzie będziemy nocować. Widok z okna pokoju mam dziś niesamowity... mniej więcej coś takiego
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica
Bałkany - Cetinje (Czarnogóra) - dzień 5/12
-
DST
73.44km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
15.19km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Cetinje (Czarnogóra) - dzień 5/12
Dzisiejszy etap ma być etapem górskim, więc czeka nas sporo podjeżdżania. Ruszamy z Virpazar z poziomu prawie 0 m npm i rozpoczynamy wspinaczkę. Widoki z każdymi przejechanymi kilometrami coraz wspanialsze
W miasteczku Rijeka Crnojevica robimy krótką przerwę i wjeżdżamy na punkt widokowy
gdzie jest piękne zakole rzeki
Zjeżdżamy ponownie do miejscowości w której kilkadziesiąt minut wcześniej odpoczywaliśmy i zaczynamy bardzo długi podjazd w palącym słońcu
W końcu docieramy do Cetinje, gdzie mamy dłuższy czas na odpoczynek i zwiedzanie miasteczka.
Z wizytą u prezydenta :P
Po kilku godzinach w Cetinje ruszamy dalej... znowu pod górę z widokiem na Cetinje (za plecami)
Wjeżdżamy na przełęcz położoną na ponad 1000 m npm
Na szczycie przełęczy - teraz już tylko szalony zjazd w dół :)
Nocleg w Njegusi w uroczych domkach położonych na małej równienie otoczonej z wszystkich stron wysokimi górami.
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica
Bałkany - Jezioro Szkoderskie (Czarnogóra) - dzień 4/12
-
DST
74.06km
-
Czas
03:56
-
VAVG
18.83km/h
-
VMAX
64.00km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bałkany - Jezioro Szkoderskie (Czarnogóra) - dzień 4/12
Etap dzisiejszy rozpoczynamy 20 km odcinkiem Z ulcinj, którym wczoraj wracaliśmy, z tym że teraz jedziemy w przeciwną stronę.
Żeby nie było za nudno drogę urozmaicały nam osiołki, które chodziły sobie swobodnie po drodze.
W Brajse rozpoczyna się 8 km podjazd na przełęcz, który może nie ma jakiegoś ciężkiego nachylenia, ale za to grzejące słońce robi z jazdy smażenie się na patelni
Po zdobyciu przełęczy naszym oczom ukazuje się niesamowity widok na Jezioro Szkoderskie, w którym podobno naturalnie żyją hipopotamy (niestety nie dane nam było ich zobaczyć)
Dalsza trasa biegnie po pagórkowatym terenie wzdłuż jeziora, które na dłuższy czas tracimy z oczu.
Na szczęście potem droga znowu biegnie z widokiem na jezioro i tutaj widoki są jeszcze lepsze
Zjeżdżamy cały czas coraz niżej i niżej
aż do poziomu jeziora
Ostatecznie docieramy do miasteczka Virpazar, gdzie mamy nocleg.
Kategoria Bałkany 2012, Zagranica