Lipiec, 2017
Dystans całkowity: | 890.30 km (w terenie 86.00 km; 9.66%) |
Czas w ruchu: | 51:40 |
Średnia prędkość: | 17.23 km/h |
Suma podjazdów: | 2779 m |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 52.37 km i 3h 02m |
Więcej statystyk |
Lubochnia
-
DST
23.40km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:08
-
VAVG
20.65km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po 22:30 wyskoczyłem przejechać się rowerem w tą ciepłą (21*C) noc.
Obrałem kierunek na plażę w Lubochni.
miasto N
-
DST
9.40km
-
Czas
00:40
-
VAVG
14.10km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lasy Królewskie
-
DST
38.40km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak się już wypadało pojechałem na Dębówiec w las zobaczyć czy są grzyby - grzybów cała masa, ale niestety trafiałem tylko te niejadalne.
W Lasach Królewskich chciałem też odnaleźć hodowlę królików, na którą wiele lat temu natrafiłem przypadkiem, ale niestety nie mogłem sobie przypomnieć jak tam dojechać (teraz już wiem gdzie to jest). Trafiłem za to w lesie nad urocze jeziorko bez nazwy z pomostem.
Fajnie się dzisiaj jeździło po lesie
Na moście w Brodach próbowałem rozwikłać zagadkę dlaczego rzeka Wełna płynie w przeciwną stronę - po wielu godzinach rozmyślań udało mi się znaleźć rozwiązanie tej zagadki, które kryło się w Strudze Gnieźnieńskiej, która obecnie ma wysoki poziom wody i powoduje cofkę wody w rzece Wełnie
Struga Gnieźnieńska
miasto N
-
DST
5.90km
-
Czas
00:19
-
VAVG
18.63km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Żeby na sen złapać trochę świeżego powietrza po 22 wyszedłem na szybką rundkę po mieście.
Skorzęcin, Wiekowo
-
DST
60.20km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
19.63km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw do Skorzęcina zobaczyć jak cisną się ludzie na plaży - ludu tyle że nie udało mi się nawet dostać na dziką plażę.
Ze Skoja do Wiekowa do rodzinki na domek, gdzie można było w spokoju poplażować i popływać.
Trzem
-
DST
55.40km
-
Teren
6.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
18.26km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto... test lampki Machfally
-
DST
36.60km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
18.93km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw wieczorna, a później nocna runda po mieście w celu przetestowania zakupionej lampki Machfally (u chińczyków za 7$).
Co do lampki to posiada ona diodę Cree XPG2, wbudowany akumulator 3.7V li-ion 1200 mAh, 5 trybów świecenia (automatyczny z wykorzystaniem czujnika światła, sygnalizacja postojowa na pomarańczowo, tryb średni, mocny i strobo). Wg danych na trybie średnim lampka powinna wytrzymać na wbudowanej baterii przez 8 godzin, na trybie mocnym 4 godziny (zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce).
Siła światła jest rewelacyjna - już na trybie średnim oświetla kawał drogi jasnym światłem, aż szkoda że nie ma jakiegoś trybu LOW.
Z Konradowa do Nysy
-
DST
29.50km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.11km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koniec wakacyjnego pobytu. Z Konradowa jadąc prawie cały czas z górki wracamy do Nysy, gdzie wskakujemy w pociąg do domu. Oczywiście znowu są problemy z biletem na rower - Pani w kasie twierdzi że nie sprzeda bo nie ma miejsc na rower (miejsce oczywiście było przez całą trasę), więc kupuję bilet przez komórkę, gdzie można tego zakupu dokonać bezproblemowo. Na przesiadce w Poznaniu spotykamy w pociągu Marcina :) W końcowym pociągu wychodzą kolejne pokrętne tajemnice biletów kolejowych, które myślałem że opanowałem już w pełni - okazuje się jednak że bilet z komórki w KW jest nie ważny (jednak jakbym taki sam bilet kupił w kasie to byłby ważny).
Kategoria Góry
[Jesioniki 5/5 - Pradziad - najwyższy szczyt Jesioników]
-
DST
88.80km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:58
-
VAVG
14.88km/h
-
Podjazdy
1759m
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień wita nas piękną słoneczną pogodą co nas bardzo cieszy, gdyż dziś ma odbyć się "atak" na najwyższy szczyt Jesioników - Pradziada, który ma wysokość 1492 m npm. Będą to już moje drugie odwiedziny tej górki z tym że teraz normalnie wjadziemy rowerem asfaltem bo przy ostatnim zdobywaniu tej góry [LINK] wrąbałem się na "ekstremalny" szlak pieszy przez Dziki Wąwóz gdzie przez 2 godziny musiałem nieść rower. Trasa jest ogólnie łatwa, ale na szczyt mamy jakieś 30 km podjeżdżania pod górkę.
Miejscowe pociechy dokonują przeglądu sprzętu przed jazdą.
Początek standardowo tak samo jak wczorajsza trasa do rozjazdu na sanktuarium. Nad głowami krąży nam bocian czarny.
Po zdobyciu przełęczy czeka nas taki piękny widok
Przecudnie tu...
Dojeżdżamy do Karlovej Studanki, gdzie zaczyna się właściwy podjazd na Pradziada.
Niby najwyższa góra Jesioników, ale szczyt góry dopiero nam się ukazał na jakieś 4 km przed jej zdobyciem.
Na końcowym fragmencie zaczynają się dopiero świetne widoki, które towarzyszą nam już do samego szczytu.
Na szczyt zmierzają tłumy ludzi...
Końcówka jest już bez drzew, więc jest na co popatrzeć
Na szczycie
Po ponad godzinnym pikniku na szczycie z objazdem wieży telewizyjnej dookoła czas ruszać w dół - ojjj będzie bardzo długo z tej górki :) Zjazd z prędkościami 50-65 km/h przebiegł nam na wyścigu z tymi trzema dziewczynami, które zjeżdżały na hulajnogach
W Kralovej Studance robimy postój przy wodach źródlanych, aby uzupełnić bidony. Jak się okazuje woda jest bardzo specyficzna. Ma wręcz odrzucający zapach zgniłych jaj i podobny smak. Próbujemy się rozeznać czy to jest zdatne do picia i okazuje się że tak.
Na początku piłem to z dosyć dużym obrzydzeniem, ale później w trasie już z chęcią sięgałem po wodę aby poczuć ten dziwaczny zapach i smak... dało się go polubić :P
W Vrebnie odwiedzamy fajny skate park, gdzie miejscowi pokazują nam trochę widowiskowych akrobacji. Ja decyduję się jedynie na przejażdżkę po hopkach bo szkoda sobie wybić zęby.
W Hermanovicach robimy małą modyfikację trasy aby nie wracać w całości tą samą drogą. Jedziemy przez Horni Udoli - jak się okazuje był to dobry wybór mimo upierdliwego podjazdu bo zjazd przebiegał przez uroczą wioskę pełną ślicznych domków drewnianych. Strasznie podobał mi się ten odcinek i na przyszłość już wiem że podjeżdżać trzeba tędy, a zjeżdżać po drugiej stronie góry drogą u podnóża sanktuarium.
Na pożegnanie się z Czechami robimy jeszcze przed granicą dłuższy postój na pepiczkowe żarełko - knedliki, schabowy, kofola i piwko z widokiem na "Biskupską Kupę".
Mapa trasy:
Kategoria Góry, Zagranica
[Jesioniki 4/5 - okolice Głuchołaz]
-
DST
58.30km
-
Teren
5.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
14.28km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień z uwagi na możliwe załamania pogody mamy taki bardziej lajtowy, więc pokrążymy po okolicy.
Najpierw zajeżdżamy do Jarnołtówka, gdzie odwiedzamy zaporę na niewielkim Złotym Potoku - aż trudno uwierzyć że w czesie wielkiej powodzi, woda przelewała się prawie przez koronę zapory.
Następnie przejeżdżamy Zlothe Hory i kierujemy się stromo pod górę do sanktuarium położonego w górach, na odludziu.
Jak się okazuje jest to sanktuarium Matki Bożej - obrończyni poczętego życia. Pod dachami santuarium spędzamy dobre dwie godziny, gdyż nastąpiło załamanie pogody - zaczęło grzmieć, lać, sypnęło gradem i zrobiło się okropnie zimno.
Po ustąpieniu opadów postanowiliśmy zjechać na kwaterę aby się ogrzać i przebrać - zamiast poszaleć na długim zjeździe trzeba było wolno zjeżdżać, aby nie przemoczyć butów.
Po przebraniu się, wypiciu gorącej herbaty pojechaliśmy do części zdrojowej w Głuchołazach i pojechaliśmy dalej wzdłuż rzeki Białej Głuchołskiej
aż dojechaliśmy do Czech. Na poniższym zdjęciu widać kontrasty jakie są między Polską a Czechami. Anetka stoi idealnie na granicy państw - to z asfaltem to szlak turystyczny w Czechach, to zarośnięte (po błocie, glinie, bez normalnego przejścia przez tory kolejowe) to szlak turystyczny w Polsce.
Wzdłuż rzeki Oleśnicy dojeżdżamy do skansenu - w miejscu tym wydobrywano kiedyś złoto. Z uwagi na późną godzinę jest już wszystko pozamykane i tylko z zewnątrz można co nie co pooglądać.
Naszym głównym celem nie było znalezienie złota, a znalezienie miejsca gdzie potok płynie pod górę - co się udało i faktycznie woda płynie pod górę, ale to tylko złudzenie optyczne. W tym uroczym miejscu przyszło nam spędzić więcej czasu, gdyż złapał nas tutaj deszcz, więc posiedzieliśmy tutaj pod gęstymi drzewami oczekując aż przestanie padać
Po deszczu wyszło słońce i wracając na kwaterę mogliśmy podziwiać pięknie oświetloną promieniami zachodzącego słońca Kopę Biskupią.
Trasa na mapie:
Kategoria Góry