Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 913.90 km (w terenie 123.86 km; 13.55%) |
Czas w ruchu: | 54:10 |
Średnia prędkość: | 16.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.40 km/h |
Suma podjazdów: | 9647 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 41.54 km i 2h 27m |
Więcej statystyk |
Pierwsza setka 2012 / Gołąbki, Strzyżewo... z Mateuszem / Bieślin... z Anetką
-
DST
100.31km
-
Teren
25.00km
-
Czas
05:30
-
VAVG
18.24km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przepiękny, ciepły (temperatura dochodziła chyba do 17*C) i słoneczny dzień dzisiaj, więc trzeba było wypełznąć ze swojej willi i rozruszać kości ;)
Planowana była inna trasa, ale że kolega Mateusz nie mógł jechać postanowiłem wpaść na Gołąbki i w drodze powrotnej poszukać grobu francuskiego żołnierza.
Z willi udałem się na Gołąbki, ale woda w "wannie" strasznie zimna więc poranną kąpiel sobie odpuściłem ;)
Ruszyłem więc przez lasy w poszukiwaniu grobu francuskiego żołnierza
Mało brakowało a bym grób przegapił. Na szczęście coś mnie tknęło i w odpowiednim momencie obróciłem się do tyłu.
Widać że ktoś o ten grób cały czas dba. Wg tabliczki leży tu napoleoński żołnierz, który zginął w 1812 roku.
Z lasu postanowiłem wyjechać w Łukaszewku, jednak zbyt łatwe to nie było. Jako kompas wykorzystałem swój cień i tak szwędałem się po lesie... w sumie to się zgubiłem (jak to zwykle w tych lasach bywa), ale tam gdzie chciałem wyjechałem :P
W Kozłowie ugadałem się z Mateuszem, któremu udało się wyjść na rower, ale zapędził się z wiatrem tak że dotarł aż do Jastrzębowa, przez co musiał zawrócić i pomęczyć się trochę z wmordewindem. Wróciliśmy razem do Trzemeszna, przez Pasiekę.
Po obiedzie wyszedłem po raz kolejny na rower. Tym razem czekała mnie pierwsza tegoroczna wspólna jazda na rowerze z moją Anetką. Zanim wygrzebałem się z "willi" Anetka była już na Miatach. Pojechaliśmy razem na Kordos
Tam odpoczęliśmy chwilę na plaży i ruszyliśmy do Trzemeszna
Następna przerwa z uzupełnieniem energii w Trzemesznie przed bazyliką i odprowadziłem Anetkę do domu.
Po drodze oblukanie żwirowni
i mała sesja na tle zachodzącego słońca, które w sumie było szybsze i zdążyło się schować za lasem
W Niechanowie pożegnałem się z Anetką i ruszyłem samotnie przez ciemne już lasy do domu. Po dojeździe do Trzemeszna brakowało mi jeszcze 8 km do pierwszej tegorocznej setki, więc pokręciłem się po mieście i cel osiągnąłem :)
Gaj... z Mateuszem / miasto
-
DST
29.47km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:36
-
VAVG
18.42km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
-
DST
6.57km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:25
-
VAVG
15.77km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
-
DST
7.82km
-
Teren
1.00km
-
Czas
00:27
-
VAVG
17.38km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wróciłem! Przejażdżka po mieście w naszym paskudnym klimacie.
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 9,10,11/11
-
DST
71.43km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:52
-
VAVG
14.68km/h
-
VMAX
66.40km/h
-
Podjazdy
1400m
-
Sprzęt niemoj
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 9/11
W ostatni dzień na rowerach ruszamy nad zbiornik zaporowy w Guadalest.
Niestety zapomniałem dzisiaj zabrać aparatu, więc zdjęć będzie niewiele.
Postój w Polop na wzgórzu (fot. Jola)
Za Polop zjeżdżamy z drogi asfaltowej do doliny rzeki Guadalest. Trasa jest świetna - szuter, skupiska kamieni, mostki i wysokie na ponad 4 metry trzciny. Trafia i się mały przejazd przez rzekę.
Odcinek ten ciągnie się przez jakieś 10 km. (fot. Maciej)
Docieramy do podnóża zapory. Wjeżdżamy wywijasami na zaporę.
(fot. Jola)
Objeżdżamy zbiornik zaporowy dookoła.
(fot. Maciej)
i po zamknięciu pętli "wdrapujemy" się do Castell de Guadalest, gdzie już byliśmy 3 dni wcześniej.
Tym razem "ściana płaczu" na której zdychałem 3 dni temu jest jako zjazd, więc można się solidnie rozpędzić. Ustanawiam tutaj wyjazdowy rekord prędkości - 66,4 km/h. Więcej się nie dało przez wiatr. (fot. Wiktor)
Przed Benidormem, jadąc już spokojnie znienacka wyprzedziła mnie nasza polska grupa CCC. Puściliśmy się z Maciejem za nimi w pogoń, ale niestety góralem nie dało rady doścignąć takich wycinków na szosówkach.
Po powrocie do hotelu chwila odpoczynku i pod wieczór pojechaliśmy do Albir zwrócić wypożyczone rowery.
Trasa na mapie (przewyższenia 1400 m):
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 10/11
Dzień nierowerowy, przeznaczony głównie na lenistwo - szwędaczkę po Benidormie i wygrzewanie się na plaży w promieniach słońca.
Poniżej parę fotek Benidormu - miasta wieżowców, których jest tutaj 345 co powoduje że jest to jedno z najgęściej zabudowanych miast świata.
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 11/11
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Wcześnie rano udajemy się busem do Alicante, skąd wracamy samolotem do Polski. Tym samym samolotem wraca do Polski aktorka i zapalona rowerzystka Joanna Jabłczyńska wraz z całym kolarskim teamem HP-Sferis, który stacjonował w Benidormie i przygotowywał się do sezonu kolarskiego.
W Polsce lądujemy po godzinie 13... jak tu szaro-buro.
Na koniec pozdrowienia dla Macieja, Wiktora, Małgosi, Joli, Bernadetty, Oli i Bartka oraz Andrzeja za wspólne wakacje w miłej atmosferze.
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 8/11
-
DST
65.75km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:55
-
VAVG
13.37km/h
-
Podjazdy
1400m
-
Sprzęt niemoj
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 8/11
Dziś ruszyliśmy w góry pojeździć trochę w terenie.
Na początek czeka nas ponad 20 km podjazdu. Najpierw głównymi drogami, a później zjeżdżamy na drogi boczne. Niestety okazuje się że szlak tutaj też jest wyasfaltowany. Pogoda pochmurna - ciemne chmury wiszą nad wyższymi szczytami i zanosi się na deszcz - na szczęście na zanoszeniu się skończyło.
Jakiś kilometr przed szczytem asfalt się skończył i zaczęła się szutrówka. Po dojechaniu do opuszczonego schroniska, zaczął się zjazd i można było w końcu trochę poszaleć (fot. Maciej)
Wszystko co dobre szybko się kończy. Zaczął się znowu asfalt, którym dojechaliśmy do Selli. Tutaj pokręciliśmy się po uroczych uliczkach w poszukiwaniu "Berty" - schody, ostre zjazdy i podjazdy, wąskie przesmyki... szwędało się bardzo fajnie.
Po kawce wracamy do Benidormu.
W hotelu odpocząłem, zjadłem coś i postanowiłem jeszcze wjechać na najwyższą górę w Benidormie na której znajdował się krzyż.
Podjazd cholernie męczący, dyszałem jak parowóz.
Po kilku tysiącach machnęć korbą wjeżdżam w końcu na górę z której widoki po prostu zapierają dech w piersi.
Zjazd w dół przebiegł bardzo szybko.
Trasa na mapie (przewyższenia 1400 m):
_
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 7/11
-
DST
32.67km
-
Teren
0.20km
-
Czas
02:10
-
VAVG
15.08km/h
-
Podjazdy
510m
-
Sprzęt niemoj
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 7/11
Od rana pojechaliśmy do Albir zwrócić rowery szosowe i przesiąść się na rowery górskie. Tym razem dosiadłem takiej maszyny - sprzęt znowu porządny, ale geometria tak dziwna że niezbyt wygodnie mi się na tym jeździło.
Jako że trochę czasu zeszło na tej wymianie rowerów pokręciliśmy się lajtowo po okolicy.
Pojechaliśmy najpierw na latarnię morską w Albir - trasa wiedzie po zboczu góry z pięknymi widokami na wybrzeże
(fot. Maciej)
(fot. Maciej)
Następnie wróciliśmy do miejscowości Albir i oddaliśmy się 1,5 godzinnemu plażowaniu
Wracamy do Benidormu
I udajemy się podobną trasą jak w Albir po zboczu góry do klifu i jakiś ruin budynku (fot. Maciej)
Wracamy do apartamentu i zmykamy na plażę poopalać się.
Jedząc posiłek na tarasie naszego apartamentu udało mi się wypatrzeć Anię Szafraniec, która zjeżdżała "z hotelu" na trening wraz z koleżanką. Tak w ogóle to część teamu CCC stacjonowała jakieś dwa hotele od nas - niestety osobiście Ani nie udało mi się poznać. Oprócz tego w dniu wylotu okazało się że była tutaj też trenować kolarstwo, aktorka - Joanna Jabłczyńska wraz z całym zespołem HP-Sferis
Wieczorny widok z ostatniego piętra naszego apartamentowca.
Trasa na mapie (przewyższenia 510 m):
_
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 6/11
-
DST
88.00km
-
Czas
05:15
-
VAVG
16.76km/h
-
VMAX
64.60km/h
-
Podjazdy
1930m
-
Sprzęt niemoj
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 6/11
Dziś zmieniamy miejsce zakwaterowania i czeka nas najtrudniejsza trasa. Ja z Maciejem jedziemy najpierw busem, zawieźć bagaże wszystkich uczestników na nowy kwaterunek do Benidormu - miasta wieżowców. Reszta grupy jedzie rowerami z Calpe. Spotkać się mamy w Castell de Guadalest.
Po wtargnięciu 150 kg bagaży do apartamentu, wsiadamy na rowery i ruszamy z Benidormu. Wielkie to miasto więc trochę trwa wydostanie się z niego. W końcu wyjeżdżamy na drogę CV-70 i czeka nas 20 km podjazdu.
Początek jest znośny, ale później robi się taka stromizna że w kolarce brakuje przełożeń, ale z ogromnym bólem ciśniemy żółwim tempem do przodu - istna ściana płaczu!
Docieramy w końcu do Castell de Guadalest, gdzie znajduje się zamek na skale i przepiękne widoki. Jako że reszta grupy ma jeszcze do nas koło godziny czasu można dokładniej obejrzeć miejsce i odpocząć po ciężkich 20 km (fot. Maciej)
Widok w Castell de Guadalest z tarasu na zbiornik zaporowy.
Reszta grupy w końcu dociera i po odpoczynku ja z Małgosią i Maciejem ruszamy w góry na długą wspinaczkę... na początek 13 km podjazdu, za plecami takie wiedoki...
a z przodu takie
Zdobywamy pierwszą przełęcz o wysokości jakieś 960 m npm i mamy jakieś 6 km zjazdu do doliny porośniętej kwitnącymi drzewami owocowymi. Pięknie tu
I znowu podjazd, tym razem 6 km pod górę na wysokość ponad 1000 m npm
Interesujące drzewa, których gałęzie oplatają się i zrastają w jedną całość (fot. Maciej)
Najwyższa przełęcz całej wycieczki Port de Tudons (1024 m npm) zdobyta we trójkę. Widoków za specjalnych tu nie ma więc po sesji fotograficznej...
ruszamy w dół... czeka nas jakieś 30 km zjazdu. Początek zjazdu niezbyt przyjemny bo cień i wmordewind tak wychładza że aż kostnieją ręce. Trzeba się co jakiś czas zatrzymać na słońcu żeby się ogrzać... zresztą nie ma co się zbytnio spieszyć bo widoki są przepiękne. Na rekordy prędkości nie ma szans - wiatr nie pozwala na przekroczenie prędkości 60 km/h.
Gdzieś za Sellą...
Pozostałości po kraterze wulkanu (fot. Maciej)
Na koniec jeszcze krótki podjazd z pięknymi widokami za plecami
i stromy zjazd do Benidormu, na którym osiągam rekordową prędkość dnia 64,6 km/h
Trasa na mapie (przewyższenia 1930 m):
_
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 5/11
-
DST
40.00km
-
Teren
0.20km
-
Czas
03:20
-
VAVG
12.00km/h
-
Podjazdy
650m
-
Sprzęt niemoj
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 5/11
Jako że to nasz ostatni cały dzień w Calpe postanowiłem go spędzić po swojemu i odwiedzić parę miejsc, które wypatrzyłem na Google Earth.
Z samego rana, przed wschodem ruszyłem na piechotę ponownie na skałę Penon de Ifach zobaczyć wschód słońca.
Niestety ze wschodu słońca nic nie wyszło, gdyż akurat tam gdzie miało wzejść słońce pojawiły się chumry, ale później już było OK. Śniadanie przy takich widokach smakuje wyśmienicie. Okazało się że na szczycie nie byłem sam, gdyż oprócz mew siedzą tutaj wychudzone koty :P
Po zejściu na dół ze skały grupa pojechała już swoją trasą, a ja ruszyłem najpierw "polansować się" rowerem po deptaku ;)
Następnie postanowiłem odwiedzić klif i spróbować wjechać na widoczną na drugim planie górę.
Żeby dojechać do przedmieści Altei trzeba było przejechać tunelami przez górę. Po drodze minąłem jadącą z przeciwka grupę kolarzy z CCC Polkowice - przemknęli z prędkością światła więc nie widziałem kto tam jechał.
Dotarłem do klifu, którego wypatrzyłem w Google Earth. Zawiedziony trochę byłem że nie dało się podejść bliżej, ale mimo wszystko pionowe ściany robią wrażenie
Następnie postanowiłem wjechać na Morro de Tox. Najpierw wspinaczka rowerem pomiędzy willami, a później czekała mnie ścianka, której chyba nie dałoby się podjechać na kolarce. Asfalt na końcówce był tragicznej jakości więc zostało wprowadzanie roweru na piechotę.
Na górze spotkałem dwóch zawodników Liquigas Cannondale Team, którzy coś mi się pytali o ten podjazd, ale nie bardzo rozumiałem o co im chodzi. Zrobiłem im zdjęcie i chłopaki pognali w dół tym karkołomnym zjazdem na kolarkach. Ja zabrałem się za delektowaniem się widokami, które tutaj były niesamowite.
Zjechałem na plażę do Calpe i walnąłem się na 1,5 godziny na plaży poopalać się.
Później ruszyłem deptakiem u podnóża góry Penon de Ifach
300 metrowa ściana skalna robi od dołu niesamowite wrażenie.
Następnie pokręciłem się po ulicach Calpe, po głównym deptaku i tak minął mi dosyć lajtowo, ale owocnie dzień
Trasa na mapie (przewyższenia 650 m):
_
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica
Hiszpania ( Costa Blanca ) - dzień 4/11
-
DST
97.23km
-
Czas
05:21
-
VAVG
18.17km/h
-
Podjazdy
1400m
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hiszapnia - Costa Blanca 2012 - dzień 4/11
Od rana jakoś chłodnawo, ale na szczęście na początek czeka nas podjazd... w dodatku na jednym z zakrętów naszym oczom ukazuje się przepiękny widok na Calpe
Gdzieś przed Alcalali
Wjeżdżamy do doliny gdzie rośnie ogromna ilość drzew pomarańczowych - dookoła same góry.
W Xalo robimy odpoczynek w centrum i ruszamy na najcięższy podjazd dzisiejszego dnia - do Berni.
Podjazd ciągnie się przez 10 km po dosyć kiepskim asfalcie, ale w końcu osiągamy szczyt.
Widoki takie że kopara opada... chociaż na zdjęciach to wszystko mało efektownie wygląda
Zjazd powolny bo asfalt strasznie nierówny, ale nie przeszkadza to, gdyż trasa biegnie trawersem i widoki są przepiękne.
Po 20 km zjazdu docieramy do Calpe, zostawiamy rowery w hotelu i robimy pieszą wycieczkę na słynną skałę w Calpe - Penon de Ifach. Skała ma 332 metry wysokości i opanowana jest przez wrzaskliwe, wielkie mewy, których są tutaj setki.
Na szczyt docieramy wraz z zachodem słońca
Trasa na mapie (przewyższenia 1400 m):
_
Kategoria Hiszpania 2012, Zagranica