sebekfireman prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowy fotoblog Sebka

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:1415.85 km (w terenie 203.00 km; 14.34%)
Czas w ruchu:65:33
Średnia prędkość:21.60 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:48.82 km i 2h 15m
Więcej statystyk

Do/z pracy + po Gnieźnie / Miasto

  • DST 67.12km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 20.24km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 lipca 2010 | dodano: 19.07.2010

Letnie kontrasty




Z pracy... Skoda Maraton MTB Gniezno 2010 - jako obserwator

  • DST 29.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 21.22km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010 | dodano: 18.07.2010

Miałem dzisiaj wystartować w maratonie niestety w pracy miałem bardzo ciężki dzień i noc, więc po tak małej ilości snu i zmęczeniu zrezygnowałem ze startu. Jeszcze pogoda od rana była paskudna - zimno i deszcz, że zastanawiałem się czy wytrwam jako obserwator do czasu startu. Oczekując pod drzewkiem poznałem przypadkiem Bloom'a.

Przed startem...


I poooooszliiiiii.....


Peleton przejechał to pojechałem na trasę w ciekawsze miejsca. Ogólnie czas miło upływał bo co chwila kogoś się spotykało z kim się pogadało - a to jakieś dziadki, dzieciaki, ratowniczki medyczne i znajomych...







Ogólnie jak pokręciłem się po trasie to zacząłem żałować że nie wystartowałem bo czułem się dość dobrze i pogoda zrobiła się znakomita na ściganie, a po sprawdzeniu wyników widzę że zanosiło się na dobry wynik.



Więcej moich zdjęć z maratonu : TUTAJ



Do pracy

Sobota, 17 lipca 2010 | dodano: 17.07.2010



Skorzęcin / Miasto

  • DST 53.71km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:56
  • VAVG 18.31km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 lipca 2010 | dodano: 16.07.2010



Z pracy

Czwartek, 15 lipca 2010 | dodano: 15.07.2010

Słonko nie przeginaj już tak... w tym upale to nic nie robiąc idzie się już strasznie zmęczyć...



Do pracy

Środa, 14 lipca 2010 | dodano: 14.07.2010



Miasto

Wtorek, 13 lipca 2010 | dodano: 13.07.2010



Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień - powrót do domu

Poniedziałek, 12 lipca 2010 | dodano: 13.07.2010

Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień - dzień 2/2 - powrót do domu

Powrót do domu z nad morza odbył się pociągiem (wyjazd 14:20 z Kołobrzegu), który był chyba gorszy niż dojazd rowerem. Całe szczęście że jechaliśmy od stacji początkowej dzięki czemu znalazło się miejsce dla rowerów w przedziale bagażowym, później zrobił się straszny tłok. Upał w pociągu był taki, że z początku myślałem że nie przetrzymam tej podróży.


Odechciało mi podróży pociągiem w wakacje - ogólnie okres wakacyjny jest straszny - wszędzie tłumy ludzi.
Przesiadka w Poznaniu, w Gnieźnie pożegnaliśmy Natalizę a my z Orłem ok. 22 zajechaliśmy do Trzemeszna. Na koniec jeszcze trasa rowerkiem z dworca do domu, rozpakować się i dopiero mnie zaczęło mulić spanie po 40 godzinach wysiłku bez snu.



Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień...z Natalią i Orłem

  • DST 317.52km
  • Teren 3.00km
  • Czas 13:20
  • VAVG 23.81km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 lipca 2010 | dodano: 13.07.2010

Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień -> Trzemeszno - Kołobrzeg

Wyjazd nad Morze Bałtyckie rowerem był w sumie spontaniczny, gdyż ostateczna wersja powstała 20 godzin przed wyjazdem.
W trasę ruszyliśmy we trójkę - Ja, Nataliza i Orzeł.

Trasa: Trzemeszno - Gniezno - Wągrowiec - Krajenka - Szwecja - Czaplinek - Połczyn Zdrój - Białoard - Kołobrzeg


Z Orłem ruszyliśmy w trasę o 15:50 - straszny upał 35 stopni. Zajechaliśmy do Gniezna po Natalię i zebrało nam się tam na posiadówkę - jakoś nie mogliśmy ruszyć w trasę tak miło siedziało się w cieniu.

W końcu jakoś ruszyliśmy we trójkę na tą szaleńczą wyprawę zastanawiając się czy uda nam się nasz plan zrealizować. Ja oczywiście jako posiadacz sakw posłużyłem za wielbłąda i musiałem wieźć prawie cały asortyment naszej trójki.


Z początku jechało się całkiem fajnie, ruch na drogach dosyć mały... jedynie upał strasznie doskwiera.

W dolinie Noteci


Za Białośliwiem nastał wieczór i zrobiło się w końcu chłodniej, ruch prawie całkowicie ustał więc zaczęło się jechać doskonale.


W Krajence robimy pierwszy dłuższy postój na jedzenie. Znaleźć jakiś sklep o tej porze graniczy z cudem, więc wcinamy zapasy z sakwy - przynajmniej będzie mi lżej :)


Równo o północy wjeżdżamy na jedyną polną drogę na całej trasie. Droga biegnie przez las. Jedzie się ciężko bo są piachy - trzeba nieraz prowadzić. Z polnej drogi wyjeżdżamy na odcinek gdzie miałem największe obawy - droga krajowa nr 22, którą musimy przejechać jakieś 12 km. Na szczęście nie jest źle - szeroko, a TIRy spotykane sporadycznie.

W środku nocy tylko na stacjach benzynowych można zatankować niezbędne paliwo do jazdy - H2O. Stacji benzynowych było jednak jak na lekarstwo - na tą czekaliśmy z dobre 60 km.


Zajeżdżamy do Szwecji...


Przed Kosinem robimy sobie kolejny postój, gdzie przymierzam mundur wojskowy ;)


Dalej jedziemy przez piękne Pojezierze Drawskie, krętą trasą między jeziorami z Czaplinka do Połczyna Zdroju, akurat w porze wschodzącego słońca. Widoki są piękne, ale jedzie się nam tak dobrze że jakoś nie było czasu aby się zatrzymać i porobić zdjęcia.

Za Połczynem czujemy się już trochę zmęczeni podjazdami i spać się trochę chce więc robimy sobie dłuższy postój na trawce, gdzie się posilamy i pijemy bardzo mocną kawę.


Pomogło - jedzie się znowu bardzo dobrze, ale z każdą godziną słońce wschodzi coraz wyżej i robi się gorąco. Im bliżej morza tym coraz lepiej mi się jedzie - nie czuję w ogóle zmęczenia.

W Białogardzie most którym mieliśmy jechać okazuje się że jest remontowany i musieliśmy sporo kilometrów nadrobić jadąc objazdem.

Za Białogardem osiągam swoją poprzednią życiówkę jazdy dziennej z 2008 roku (300,49 km). W momencie wybicia tej liczby trafiam na debilnego kierowcę autobusu (jedyny debil na całej trasie), który mnie wyprzedzał jak z przeciwka jechał traktor przez co zepchnął mnie z drogi na pobocze.

Upływające wolno kilometry strasznie się dłużą, ale w końcu nasz wysiłek zostaje nagrodzony i pojawia się tablica Kołobrzeg (godzina 9:09)


oczywiście tablica to nie cel podróży - parę kilometrów i pojawiamy się nad Morzem Bałtyckim :) UDAŁO SIĘ!!!


Cudownie zanurzyć się w zimnej wodzie Bałtyku i zmyć z siebie trudy długiej trasy.


Poplażowaliśmy z 2 godzinki, później na obiadek rybka i na pociąg do domu.

W tym momencie zatrzymuję licznik i dystans 317,52 km jest moją nową życiówką jazdy dobowej. Pierwszy raz udało mi się także pedałować od zachodu do wschodu słońca :)

Na koniec chciałbym bardzo pogratulować i podziękować moim towarzyszom - Natalizie i Orłowi, którzy znakomicie poradzili sobie z tak długim dystansem, dzielnie pedałowali do przodu nic nie marudząc, a wręcz były takie momenty że nadawali takie tempo że prawie mi zbierało się na marudzenie że za szybko jadą ;).
Dystans taki był dla nich wielką nowością, gdyż wcześniejsze życiówki oscylowały poniżej 150 km, a tu od razu rzut na taką głęboką wodę - nie dość że ponad 300 km na jeden raz, to jeszcze cała noc jazdy.


Skocz do - fotorelacja Natalizy
Skocz do - fotorelacja Orła


Kategoria Inne ciekawe

Skorzęcin... z Natalią i Orłem / Nad Morze w 1 dzień już jutro :)

  • DST 63.70km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:06
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 10.07.2010

Do Skorzęcina na konkurs skoków do wody na rowerze


Video


Przy okazji imprezy odbył się mini zlot Bikestata na którym miałem okazję poznać w końcu Bobiko i jego kolegę Jasia (kolegę zapraszamy n BSa). Bobiko przekazał mi także oficjalne naklejki BS'a otrzymane od naczelnego szefa serwisu - Blase, które zostaną rozdane okolicznym Bikestatowiczą.


W drodze do Skorzęcina zrodził się ostateczny plan niedzielnego wyjazdu. Ostatecznie znalazłem 2 osoby chętne i jedziemy trzyosobową ekipą (Ja, Nataliza i Orzeł) na rowerowy 300 km wypad "Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień"


Wyjeżdżamy jutro o 16 i jedziemy przez całą noc... kierunek Kołobrzeg. Powrót do domu pociągiem w poniedziałek.