Wrzesień, 2009
Dystans całkowity: | 1153.12 km (w terenie 261.00 km; 22.63%) |
Czas w ruchu: | 52:38 |
Średnia prędkość: | 21.91 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.00 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 50.14 km i 2h 17m |
Więcej statystyk |
Do pracy
-
DST
20.60km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:50
-
VAVG
24.72km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gniezno
-
DST
40.05km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
22.46km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Gniezna do pracy -> wyjazd na sędziowanie zawodów pożarniczych do Słupcy. Powrót do domu w ciemnościach.
Z pracy / Kamieniołomy Piechcin
-
DST
124.26km
-
Teren
24.00km
-
Czas
05:35
-
VAVG
22.26km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano powrót z pracy, szybkie doprowadzenie roweru do ładu po wczorajszym deszczu, śniadanie, spakowanie się i o 9:30 razem z Orłem i Mogilniakiem pojechaliśmy na kamieniołomy cementowni Kujawy - Lafarge Cement do Piechcina.
Na pierwszy ogień poszedł zalany kamieniołom... widoki prawie jak na zagranicznych wczasach ;)
Woda czysta... jestem zły że znowu nie zabrałem gaci i butów do kąpieli...
a byłby piękny skok z tej skały :)
Po "wczasach na Chorwacji" przenieśliśmy się na najgłębszy kamieniołom...
w otchłań którego trochę zjechaliśmy po drodze trafiając na fajne skałki do wspinania :)
O jak tu fajnie :) Ale wystarczy chwila nieuwagi i...
można zlecieć na dół ;)
Z najgłębszego kamieniołomu przenieśliśmy się na kolejną dziurę, gdzie można było przez chwilę wcielić się w rolę Syzyfa... albo raczej w boga, który ten kamień Syzyfowi zrzuca na dół ;)
Kolejną atrakcją była wspinaczka rowerami na kilkudziesięciometrową hałdę z której roztaczały się bardzo ładne widoki na kamieniołomy i cementownię.
Na horyzoncie pięknie odznacza się Jabłowska Góra, na której byłem tydzień temu (zobacz)
W drodze powrotnej trzeba było uzupełnić rezerwy energetyczne - niestety Mamrotów nie było ;) Jakieś tam podobieństwa widać? :P
W Wiecanowie opuścił nas Mogilniak, a my z Orłem zawitaliśmy jeszcze na mogileńską barkę wciągnąć hamburgera.
Do domu wracaliśmy przez punkt widokowy w Dusznie. Dzisiaj widoczność była niesamowita i pierwszy raz udało mi się dojrzeć bazylikę w Licheniu. Tu na zdjęciu akurat są kominy konińskich elektrownii.
Zobacz -> Fotorelacja Orła
Zobacz -> Fotorelacja Mogilniaka
Kategoria Inne ciekawe
Do pracy (w deszczu)
-
DST
20.50km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:55
-
VAVG
22.36km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy - na początku delikatna mżawka, a później rozpadało się na całego. Uświniony na maxa - w szatni wszystko pływa ;)
Gołąbki, Gąsawka, Wieniec
-
DST
54.81km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:42
-
VAVG
20.30km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy dzień był dniem spotkań. Najpierw na Gołąbki poplażować i popływać. Tam mnie zagadał pewien chłopak na rowerze, pytając się czy to czasami nie ja umieściłem film na YouTubie z wyjazdu nad Morze Bałtyckie - okazało się że jest to brat mojej koleżanki z klasy LO, oraz znajomy Mogilniaka. Pogadaliśmy trochę i cały spokój plażowania zakłóciły służby mundurowe (Straż Pożarna, Policja, Straż Leśna), które na plaży miały posiłek regeneracyjny po ćwiczeniach (przyjechali kumple z pracy, mój szef i nawet na Wichera trafiłem, ale nie był rowerem tylko akurat na służbie). Za duży harmider tam się zaczął robić więc przejechałem się z Szymonem do Gąsawki i dalej na Wieniec, gdzie się rozjechaliśmy. W Palędziu natknąłem się na Andrzeja śmigającego na rowerze, pogadaliśmy chwilę i trzeba było jechać dalej. W Trzemesznie wpadłem na obiad do pizzeri i wychodząc z niej trafiłem na Mogilniaka wracającego z pracy. Przejechaliśmy razem przez miasto i skręciłem do domu. Wchodząc do domu dostałem SMSa od koleżanki że przejechałem koło niej nie zauważając jej, więc w tył zwrot i pojechałem odprowadzić Justynę do domu.
Gdzieś na Wale Wydartowskim
Dookoła miasta
-
DST
9.99km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:35
-
VAVG
17.13km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co za liczbowy zbieg okoliczności 09.09.2009 zrobiłem 9,99 km :)
Gołąbki
-
DST
23.50km
-
Czas
01:10
-
VAVG
20.14km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Gołąbki z bracholem.
Ciekawe jak długo jeszcze będzie dało się popływać - mam nadzieję że co najmniej do końca września.
Molestowanie zwierzaczków w macro
A na koniec w ramach podziękowań za sesje foto smyranie języczkiem ;)
Przyjezierze, kopalnia Złotków
-
DST
122.77km
-
Teren
35.00km
-
Czas
05:15
-
VAVG
23.38km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed obiadem do Przyjezierza, skansen w Mrówkach i dalej przez Wilczyn (swoją drogą nie miałem pojęcia że to takie "duże" miasto - mają nawet sklep rowerowy) do kopalni węgla w Złotkowie.
Po obiedzie wypad popływać w jeziorze na Gołąbkach - pogoda tak piękna aż wracać się nie chciało, na dodatek sam na plaży byłem - cisza, spokój i bezwietrznie - tak to można wypoczywać ;)
Przyjezierze... ale pustki.
W Przyjezierzu wody coraz mniej - i jak tu taki zakaz można teraz złamać? Jeszcze 2 lata temu woda obejmowała 1/3 minimola, teraz całe molo stoi w piasku.
No to siup do wody... ale gdzie ta woda?
Chyba ekipie znakującej szlaki zapomniało się oznakować całego łącznika z Przyjezierza.
Oprócz znakowanych szlaków rowerowych powstały gdzieniegdzie takie ładne miejsca postojowe.
Szczyt bezczelności. Nie dość że naśmiecone przy samej drodze to jeszcze pod tablicą zakazującą wyrzucania śmieci.
Kopalnie odkrywkową węgla brunatnego w Złotkowie powoli zasypują
W oddali błyszczą się kopuły bazyliki licheńskiej.
Hehe - 40 metrów mi zabrakło aby pojawić się w rowerowych przechwałkach z najdłuższym dystansem dzisiejszego dnia ;)
Dookoła miasta
-
DST
13.32km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:43
-
VAVG
18.59km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jabłowska Góra
-
DST
129.52km
-
Teren
10.00km
-
Czas
05:58
-
VAVG
21.71km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wypad z Orłem na Jabłowskie Góry (152 m npm) - morenowe wzniesienia położone pomiędzy Łabiszynem a Żninem, druga kulminacja Pałuk.
Trasa: Trzemeszno - Gościeszyn - Biskupin - Wenecja - Żnin - Chomętowo - Jabłówko - Jabłowska Góra - Lubostroń - Pturek - Murczyn - Białożewin - Gąsawka - Gołąbki - Grabowo - Trzemeszno
Ucieczka z lochów Diabła Weneckiego
Skate Park w Żninie
Próbuję zrobić front flip'a ;)
Nad Jeziorem Żnińskim Dużym
Jest i nasz cel na horyzoncie - Jabłowska Góra.
Na szczycie trzeba było trochę pomałpować i przeszkoda pokonana
Ojojojoj... jak tutaj wysoko...
ale za to widoki całkiem przyjemne :)
Kilka chwil wcześniej stojąc poniżej wieży usłyszeliśmy jakieś dziwne hałasy przy płocie - patrzymy... a to biedna sarna kamikaze. Bidulka o mało co się nie zabiła próbując się wydostać za ogrodzenie - na szczęście nie musieliśmy jej stamtąd wyciągać bo w pewnym momencie się rozpędziła i trafiła prosto w dziurę w płocie i pognała w las.
Jak się wjechało na górę to i trzeba z niej zjechać - Vmax niestety tylko 62 km/h (ten film nie jest z dnia dzisiejszego - zjazd nagrywałem jak byłem na tej górze 3 lata temu)
Przed pałacem w Lubostroniu
Na wieszanie bombek to chyba jeszcze za wcześnie ;)
Wierzby w lubostrońskim parku
Uzupełnianie kcal przed wiejskim sklepem. Dosiadł się do nas później jakiś tubylec i zaczął nam opowiadać gdzie w okolicy są fajne kobitki na plaży i popierał że dbamy o kondycję i jeździmy na rowerze bo później kobiecie będziemy w stanie dogodzić ;)