sebekfireman prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowy fotoblog Sebka

Góry - sierpień 2009 (Masyw Śnieżnika) - dzień 3/5

  • DST 94.80km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:40
  • VAVG 14.22km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 sierpnia 2009 | dodano: 15.08.2009

Góry - sierpień 2009 - dzień 3/5

Trasa: Jodłów - [POLSKA/CZECHY] Horni Morava - Cerveny Potok - Vlaske - Stare Mesto - [CZECHY/POLSKA] Przełęcz Płoszczyna (817 m) - Bolesławów - Stronie Śląskie - Sienna - Igliczna (845 m npm) - Międzygórze - Śnieżnik (1425 m npm) - Jodłów



W trasę wyruszyłem kilka minut po 8 - wszędzie "mleko"


Wspinanie na 940 metrów i później bardzo długo w dół (kilkanaście km). Niestety nie rozwijam zbyt dużych prędkości gdyż zaczęło kropić i jest mokro a nie chce się uświnić i przemarznąć. Trochę szkoda bo zjazd do Horni Moravy jest bardzo fajny (w połowie musiałem się zatrzymać żeby ostudzić obręcze, gdyż masakrycznie się rozgrzały od hamowania) - stromo w dół i ciasne ostre zakręty (ale jutro będę też tu zjeżdżał).

Masyw Śnieżnika tonie w chmurach - mam nadzieję że jak będę tam dzisiaj wjeżdżał to się wypogodzi.


Pogoda się poprawia. Wspinaczka na Przełęcz Płoszczyna - Czesi mnie zaskakują - wygnajewo, nic tam nie jeździ a droga szeroka jak lotnisko z gładziutkim asfaltem.


W Stroniu Śląskim pewien znak mnie przeraził, gdyż droga 392 którą miałem jechać została zamknięta i zrobili objazd przez Lądek Zdrój. Powiedziałem że nie będę robił tyle km... najwyżej przeniosę rower przez rzekę. Na szczęście do Siennej droga była przejezdna - dopiero coś tam dalej majstrowali.

Serpentyny za Sianowem - ufff jak ciężko.


Miałem w planie wjechać na Czarną Górę, ale niestety zapasy żywności się powoli kończyły w plecaku więc odpuściłem Czarną Górę i pognałem szutrami na Igliczną.


Na Iglicznej (845 m npm) znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Przyczyny Naszej Radości (radosny nie byłem bo się jedzenie skończyło w plecaku ;) i można podziwiać taki ładny widoczek...


Zjechałem do Międzygórza żółtym szlakiem - momentami były bardzo fajne, strome odcinki między drzewami... trzeba było i też trochę rower ponieść.
W Międzygórzu podjechałem najpierw na wodospad Wilczki, który wg mnie jest najładniejszym wodospadem w Polsce...


Zjadłem wielką pizzę, dociążyłem plecak jedzeniem z spożywczaka i ruszyłem na najcięższą część dzisiejszego dnia - wjazd na Śnieżnik.
Nie jechało się w sumie źle - myślałem że będzie gorzej. Na 11/30 jakoś dokręciłem do schroniska.


Od schroniska niestety już nie było tak łatwo - zbyt duże i luźne kamienie, mokre i śliskie korzenie spowodowały że więcej było wchodzenia niż wjeżdżania, ale końcowy odcinek dało już się jechać...


Stanąłem na szczycie Śnieżnika i tym sposobem ustanowiłem swój nowy rekord wysokości na jaką wjechałem rowerem (1425 m npm).


Wjechać na szczyt w całości się nie dało, ale za to zjechać już tak. Zjazd ze Śnieżnika do schroniska bardzo mi się podobał - dużej prędkości nie można było rozwijać, ale sama jazda po tych kamlotach i korzeniach sprawiała dużą frajdę (przy schronisku masażystka do nadgarstków by się przydała) - dla pieszych turystów też to chyba była atrakcja bo stawali i kręcili zjazd na kamery ;)

Ze schroniska pojechałem dalej szlakiem niebieskim do Jodłowa. Po drodze zrobiłem sobie 30 minutowy postój na jagody.... mmmmmmm.... pychota. Aż ciężko było przestać jeść... :P


Kawałek wspinania się i dalej do samego noclegu kamienistym szutrem w dół, świst wiatru, 50-60 km/h i w pewnym momencie w ciemniejszym lesie zrobił się niesamowity efekt że drzewa zamieniły się w smugę i widziałem tylko korytarz (drogę).


Kategoria Góry, Zagranica


komentarze
sebekfireman
| 19:49 środa, 19 sierpnia 2009 | linkuj bendus - widzę że wszyscy się tak mijaliśmy w tych górach z terminami. A wjazd wyciągiem to za łatwe... nie przejdzie u mnie takie coś ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa yslan
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]