Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 830.76 km (w terenie 183.00 km; 22.03%) |
Czas w ruchu: | 42:42 |
Średnia prędkość: | 19.46 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 36.12 km i 1h 51m |
Więcej statystyk |
Dookoła miasta... z Mateuszem / Skorzęcin
-
DST
63.57km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
20.84km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa z Mateuszem dookoła miasta.
Późnym popołudniem do Skubarczewa pod zamek w lesie założyć nowego geocache. Przy okazji odwiedziłem Skorzęcin. Trochę ludzi się kręciło po ośrodku wypoczynkowym. Wciągnąłem kebaba i do domu.
Dookoła miasta
-
DST
25.30km
-
Teren
11.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
18.98km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koko Koko Euro spoko - nawet spółdzielniane traktorki wyposażono w gadżety kibica ;)
Na Pasiece loty samolotów cały czas się odbywają.
Miasto
-
DST
11.55km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:35
-
VAVG
19.80km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Duszno
-
DST
16.06km
-
Teren
10.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
18.18km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
-
DST
10.39km
-
Teren
3.00km
-
Czas
00:36
-
VAVG
17.32km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto / Miaty
-
DST
24.27km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:12
-
VAVG
20.23km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na ryby / miasto
-
DST
20.23km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:59
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miasto
-
DST
9.07km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:31
-
VAVG
17.55km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pałuki... z ekipą z Bikestata
-
DST
137.95km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:57
-
VAVG
19.85km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pomysł na Bikestatową wycieczkę kolejowo-rowerową zrodził się kilkadziesiąt godzin wcześniej. Zaplanowałem trasę po atrakcjach Pałuk, wolne wszystkim spasowało więc można jechać.
Za punkt zbiorczy obraliśmy wczesnoporanny pociąg jadący w kierunku Inowrocławia. W pociągu stawił się Grigor86 , Jerzyp1956 , Micor , Matisliswider no i ja. W Inowrocławiu o godzinie 7 wysiadka i dalej już jedziemy na rowerach, przez takie atrakcje jak:
- park i solanki inowrocławskie
- zakłady Janikosoda
- Kalwaria Pakoska
- kamieniołomy w Piechcinie
- głaz w Annowie
- Źródełko św. Huberta
- Jabłowska Góra
- Wenecja i Biskupin
- Dolina Rzeki Gąsawki
Wycieczka bardzo udana... kupa śmiechu, doborowe towarzystwo, piękne widoki, pogoda w miarę dopisała... czego chcieć więcej. Zapraszam do długiej fotorelacji :)
Pierwsza atrakcja wycieczki to oczyszczenie organizmu i inhalacja na solankach inowrocławskich.
Po inhalacji ruszamy na eksplorację parku solankowego
Natrafiamy na trzy nagie panie ze zgrabnymi tyłeczkami, które poklepujemy tu i ówdzie ;)
Kierujemy się na Janikowo, chłodzeni padającą mżawką
Przed Janikowem natrafiamy na wysoką hałdę. Z Grigorem wdrapujemy się na górę, a tam taki ciekawy widok. Na tej pustyni uchowało się nawet życie - zając :)
Reszta piknikuje sobie na dole, a my musimy jakoś zejść na dół.
Kawałek dalej trafiamy na zbiornik z lazurową wodą. Szkoda że nie ma słońca, gdyż przy pochmurnej pogodzie nie widać zbyt dobrze tego całego błękitu.
Objeżdżamy dookoła zakłady Janikosoda w Janikowie
Za Janikowem zjeżdżamy nad jezioro zobaczyć jak wagoniki z kopalni przemieszczają się nad jeziorem
Wagoniki towarzyszą nam jeszcze kilka razy tego dnia
Ogromne Jezioro Pakoskie przekraczamy sztucznie usypanym nasypem.
Kolejna atrakcja to zalany kamieniołom w Piechcinie
Następnie udajemy się na nieczynną część kamieniołomu - ogromną dziurę, głęboką na prawie 100 metrów
Mija 4 godzina wycieczki, a my dopiero mamy 30 km przejechane. Za Piechcinem czeka nas trochę pedałowania. Jedziemy przez lasy w Annowie...
aby dotrzeć do wielkiego głazu narzutowego zwanego "Kamiennym Domem"
następnie odwiedzamy źródełko świętego Huberta, gdzie obmywamy się w jego zimnych wodach.
Okolice bardzo fajne, obfitują w dużą ilość pagórków. Za Wójcinem roztacza się przepiękny widok na Jezioro Wolickie i nasz kolejny cel Jabłowską Górę.
Do Barcina zajeżdżamy wygłodzeni i na zadbanym rynku robimy przerwę na uzupełnienie energii.
Posileni ruszamy dalej pod pałac w Lubostroniu.
Następnie trzeba się trochę zmęczyć i wjeżdżamy na najwyższy szczyt w okolicy - Jabłowską Górę. Na odcinku około 1 km pokonujemy 70 metrów przewyższeń.
Grigor postanawia szczytować lepiej od nas, sprawnie pokonuje przeszkody i wdrapuje się na wieżę.
Później czeka nas dłuższa jazda po pagórkach pod paskudny wmordewind, którą uatrakcyjnia nam miejscowy folklor...
Wuja Zdzichu z rowerem na nitro ;)
i "zmęczony" pan pod wiejskim barem, którego koledzy próbowali załadować na dorożkę ;)
Po kilkuset machnięciach korbą docieramy do słonecznej Italii ;)
gdzie zatrzymujemy się na bardzo zimne lody... niektórzy w tym czasie nie próżnują i zarywają mamuśki oraz wprowadzają 3 latków w świat rowerów. Próbujemy także handlu targując się na zamiankę roweru na "traktor" ;)
Wbijamy się na ruiny zamku Diabła Weneckiego
Z daleka oglądamy Biskupin. Na bazarku parkingowym dopadają nas panie, które zapraszają do swoich knajpek na jedzenie, jednak nie dajemy się przekonać, a Grigor na to wszystko pomachał bazarowymi szabelkami i toporami biskupińskich wojów.
Z Biskupina kierujemy się do DOliny Rzeki Gąsawki
W knajpce w Gąsawce robimy dłuższy postój i postanawiamy uczcić dzisiejsze spotkanie i uzupełnić stracone płyny. Siedzi się bardzo przyjemnie, ale niestety czas ruszać dalej.
Za Gołąbkami nasze drogi rozchodzą się i rozjeżdżamy się w trzy strony świata. Grigor ma jeszcze mało i postanwia zaszaleć i dobić do 200 km wracając do domu okrężną drogą
Na koniec zapraszam do obejrzenia krótkiego klipu video z wycieczki
Mapa trasy:
Zapraszam do zapoznania się z fotorelacjami z wyjazdu pozostałych uczestników:
- fotorelacja Jerzy1956
- fotorelacja Grigor86
- fotorelacja Micor
- fotorelacja Matisliswider
Kategoria Inne ciekawe
Powidz... z Anetką
-
DST
83.03km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:31
-
VAVG
18.38km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka w towarzystwie Anetki do Powidza.
Na początek Anetka zaprowadziła mnie pod rezydencję w Arcugowie, gdzie podjęliśmy się poszukania kesza bez użycia GPSa. Udało się :)
Posiadówka na plaży
Kaczki ogarnęło błogie lenistwo. Wyborną miejscókę na spanie sobie wybrały.
Przy okazji zakup wędzonej sielawy na kolację i powrót do domu.
Wśród kwiatów facelii. Anetka w końcu rozwiązała tą trudną zagadkę i w końcu już wiem co to za rośliny tworzą takie ładne fioletowe dywany na polach :)