sebekfireman prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowy fotoblog Sebka

Na Koniec Świata - dzień 2/2 (Koniec Świata i walka z upałem)

  • DST 207.41km
  • Teren 15.00km
  • Czas 10:15
  • VAVG 20.24km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 lipca 2013 | dodano: 04.07.2013

Relację zacznę od dnia dzisiejszego, gdyż w porównaniu do wczoraj to mało się działo.

Noc pod namiotem minęła bardzo niespokojnie ze względu na odgłosy natury. Co chwilę coś szurało po krzakach, pluskało się w wodzie, psy z całej okolicy postanowiły sobie szczekać do 1 w nocy. Ale do zawału mnie doprowadziły prawie sarny, które wlazły zaraz koło namiotu w krzaki i kozioł się tak zdenerwował że zaczął szczekać oraz jakieś ogromne ryby, które przypłynęły na żer na płycizny - rabanu narobiły okropnego - myślałem że potwór z Loch Ness przeprowadził się do Jeziorska. Także noc mi minęła na próbie spania i waleniu co chwilę w ściany namiotu w celu odstraszenia stworów.

Nie udało mi się usnąć w pełni, przed 3 większość odgłosów się uspokoiła, ale dla odmiany zaczęły koncertować ptaki, więc stwierdziłem że nie ma sensu próbować dalej spać - 3:30 postanowiłem wstać - zjadłem śniadanie, złożyłem obozowisko i o wschodzie słońca ruszyłem dalej w trasę.


Zanosi się dzisiaj na upalny dzień bo już od samego rana można jechać całkowicie na krótko.

Wczoraj rozmyślałem na noclegu w okolicach wpływu rzeki Warty do Jeziorska, ale jak widać byłby to bardzo zły pomysł z uwagi na wysoki stan wody, wszystkie okoliczne łąki są pozalewane i okupowane przez ptactwo - tutaj widać czaple białe.


Jest i Warta w Warcie z stadem łabędzi.


Z bólem żegnam gminę Warta bo dalej już będą nudnawe krajobrazy.


Gajorowisko


Dojeżdżam w okolice Końca Świata, które są mocno zapiaszczone. Trasa, którą miałem wyznaczoną jest nieprzejezdna więc muszę nabijać dodatkowe kilometry. Robi się "strasznie" - do Końca Świata coraz bliżej.


Koniec Świata zdobyty :)

Jako że na Końcu Świata pewno jest koniec świata, więc trzeba wracać do domu. Wiatr jest południowy, więc będzie pomagał w jeździe, która mimo wszystko będzie ciężka z uwagi na rosnący z godziny na godzinę upał.

Ruszyłem więc na północ, przemknąłem przez Kalisz bez zatrzymywania się, gdyż zdenerwowały mnie objazdy, które uniemożliwiały dojazd na rynek. W Zawidowicach postanowiłem zrobić dłuższą przerwę w cieniu i coś zjeść, przy okazji wysuszyłem namiot, a podjadając smakołyki z sakwy przyglądałem się nauce jazdy konnej


Rzeka Prosna. Z rzekami na trasie był taki motyw, że sobie płynęły i denerwowały tylko człowieka w ten upał, gdyż mimo tylu przejazdów nad nimi do żadnej większej rzeki nie było dostępu żeby chociaż rękę zanurzyć, najczęściej ze względu na zbyt wysokie brzegi. Jeziora do kąpieli to już w ogóle sfera marzeń.


Dalej trafiłem na drogę, którą nie poleciłbym nawet najgorszemu wrogowi (chodzi o trasę przez las z Starej Kazmierki do Studzienki), piach na drodze był tam taki masakryczny, że nie pamiętam abym kiedykolwiek trafił na coś gorszego - czekało mnie ponad 4 km spacerku drogą przez las, a raczej piekło - gorąc był niesamowity, ponad 30*C bez jakiegokolwiek wiatru z atakującymi wściekle muchami końskimi i do tego ten piach, który nawet na piechotę utrudniał prowadzenie rowru. Co kilkaset metrów musiałem popijać z bidonu wodę bo momentalnie zasychało w gardle. Po dotarciu do asfaltu zrezygnowałem z skrótu trasy przez las obawiając się że trafię znowu na coś podobnegi i pojechałem okrężną drogą po asfaltach.

W Wierzach przystanek na loda i zimną Pepsi oraz uzupełnienie bidonu w wodę. Przy okazji na pobliskiej OSP trafiłem na ładny malunek.


Żeby nie było za łatwo po wjeździe w Wólce na trasę na Witkowo, wiatr zmienił kierunek z południowego na północny, więc oprócz walki ze słońcem i upałem doszedł jeszcze wmordewind.

Doturlałem się jakoś do Witkowa, a tam po prawej stronie pojawiły się chmury... szkoda tylko że nie idą one w moim kierunku, ale pomarzyć sobie można o deszczu i gradzie łapanym do koszulki - przydałaby się taka ochłoda.


O 17:30 dotarłem do domu wykończony tą nudną trasą powrotną, ostrą walką z słońcem, upałem i sennością która dokuczała mi od połowy trasy.

Ojojoj - ale zaszalałem... trafiłem na 1 miejsce miesięcznego TOP10 :)

Trasa na mapie:


_


Kategoria Inne ciekawe


komentarze
jubilat2
| 12:45 sobota, 6 lipca 2013 | linkuj Gratuluję zdobycia Końca Świata. ;)
A. | 19:54 piątek, 5 lipca 2013 | linkuj piękny ogniowóz :P
sebekfireman
| 12:31 piątek, 5 lipca 2013 | linkuj jelon85 - natura robi wymiankę. Jak jedni się uspokoją to drudzy zaczynają :P

maratonka - a ja właśnie chciałem trochę wiatru bo liście na drzewach by zaczęły szumieć i całej reszty prawie bym nie słyszał. Ogólnie to źle nie było bo nawet śpiąc tak czujnie jakoś się wyspałem.

romulus83 - też podejrzewałem suma o ten nocny raban. Gdzieś po drodze mignął mi drogowskaz do tej indiańskiej wioski, ale niestety dystans dzisiaj był zbyt długi, warunki ciężkie i nie chciałem wydłużać jeszcze mocniej trasy. Teraz obejrzałem stronę tej indiańskiej wioski i całkiem ciekawie miejsce. Szkoda że nie zawitałem tam.
bobiko
| 22:03 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Nie zazdroszcze Tobie jazdy w taki upał ale pomyśl koledzy na Safari mają gorzej ;)
marcingt
| 21:42 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Zaszalałeś na początek lipca :) Gratuluję tylu wykręconych kilometrów oraz pierwszej pozycji w TOPach :)
romulus83
| 21:36 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Świetna wycieczka. Zapewne sum bił w drobnicę na płyciźnie. Gdybyś w Choczu odbił do Józefowa (4 km) trafiłbyś do indiańskiej wioski. W Choczu na rynku jest drogowskaz.
maratonka
| 21:23 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Nie ma nic gorszego śpiąc pod namiotem od: wiatru szargającego tropikiem i okolicznymi drzewami i co najgorsze- zamkiem wejścia od namiotu (jest klimacik!), jakichkolwiek trzasków ściółki, gałęzi oraz pałętania się czegokolwiek wokół namiotu. Pamiętam jak rok temu w Chorwacji coś nam chodziło koło namiotu. I nie było to zwierze, bo jak zaczęliśmy rozmawiać to nie było słychać ucieczki już nic, zero. Prawdopodobnie jakiś człowiek, który był w stanie oddalić się dosyć cicho. Ale namiotem wtedy nieźle szarpało od podmuchów wiatru. I to wsłuchiwanie się w hałasujący zamek- serce miałam w gardle.

Współczuję tej nocy, a raczej czuwania. Gratuluję dystansu!
jelon85
| 21:23 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Gratuluję zajęcia pierwszego miejsca w TOP10 oraz świetnej wyprawy. Jestem ciekaw kiedy ta natura odpoczywa, jak tak po nocach szaleje:D
Koniec Świata zdobyty, więc gdzie teraz będziesz jeździł:D
matisliswider
| 20:11 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Gratulacje i respekt ! :)
jerzyp1956
| 18:28 czwartek, 4 lipca 2013 | linkuj Ale dałeś czadu gdzie Ty byłeś?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa pokoj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]