Na Koniec Świata - dzień 2/2 (Koniec Świata i walka z upałem)
-
DST
207.41km
-
Teren
15.00km
-
Czas
10:15
-
VAVG
20.24km/h
-
Temperatura
31.0°C
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Relację zacznę od dnia dzisiejszego, gdyż w porównaniu do wczoraj to mało się działo.
Noc pod namiotem minęła bardzo niespokojnie ze względu na odgłosy natury. Co chwilę coś szurało po krzakach, pluskało się w wodzie, psy z całej okolicy postanowiły sobie szczekać do 1 w nocy. Ale do zawału mnie doprowadziły prawie sarny, które wlazły zaraz koło namiotu w krzaki i kozioł się tak zdenerwował że zaczął szczekać oraz jakieś ogromne ryby, które przypłynęły na żer na płycizny - rabanu narobiły okropnego - myślałem że potwór z Loch Ness przeprowadził się do Jeziorska. Także noc mi minęła na próbie spania i waleniu co chwilę w ściany namiotu w celu odstraszenia stworów.
Nie udało mi się usnąć w pełni, przed 3 większość odgłosów się uspokoiła, ale dla odmiany zaczęły koncertować ptaki, więc stwierdziłem że nie ma sensu próbować dalej spać - 3:30 postanowiłem wstać - zjadłem śniadanie, złożyłem obozowisko i o wschodzie słońca ruszyłem dalej w trasę.
Zanosi się dzisiaj na upalny dzień bo już od samego rana można jechać całkowicie na krótko.
Wczoraj rozmyślałem na noclegu w okolicach wpływu rzeki Warty do Jeziorska, ale jak widać byłby to bardzo zły pomysł z uwagi na wysoki stan wody, wszystkie okoliczne łąki są pozalewane i okupowane przez ptactwo - tutaj widać czaple białe.
Jest i Warta w Warcie z stadem łabędzi.
Z bólem żegnam gminę Warta bo dalej już będą nudnawe krajobrazy.
Gajorowisko
Dojeżdżam w okolice Końca Świata, które są mocno zapiaszczone. Trasa, którą miałem wyznaczoną jest nieprzejezdna więc muszę nabijać dodatkowe kilometry. Robi się "strasznie" - do Końca Świata coraz bliżej.
Koniec Świata zdobyty :)
Jako że na Końcu Świata pewno jest koniec świata, więc trzeba wracać do domu. Wiatr jest południowy, więc będzie pomagał w jeździe, która mimo wszystko będzie ciężka z uwagi na rosnący z godziny na godzinę upał.
Ruszyłem więc na północ, przemknąłem przez Kalisz bez zatrzymywania się, gdyż zdenerwowały mnie objazdy, które uniemożliwiały dojazd na rynek. W Zawidowicach postanowiłem zrobić dłuższą przerwę w cieniu i coś zjeść, przy okazji wysuszyłem namiot, a podjadając smakołyki z sakwy przyglądałem się nauce jazdy konnej
Rzeka Prosna. Z rzekami na trasie był taki motyw, że sobie płynęły i denerwowały tylko człowieka w ten upał, gdyż mimo tylu przejazdów nad nimi do żadnej większej rzeki nie było dostępu żeby chociaż rękę zanurzyć, najczęściej ze względu na zbyt wysokie brzegi. Jeziora do kąpieli to już w ogóle sfera marzeń.
Dalej trafiłem na drogę, którą nie poleciłbym nawet najgorszemu wrogowi (chodzi o trasę przez las z Starej Kazmierki do Studzienki), piach na drodze był tam taki masakryczny, że nie pamiętam abym kiedykolwiek trafił na coś gorszego - czekało mnie ponad 4 km spacerku drogą przez las, a raczej piekło - gorąc był niesamowity, ponad 30*C bez jakiegokolwiek wiatru z atakującymi wściekle muchami końskimi i do tego ten piach, który nawet na piechotę utrudniał prowadzenie rowru. Co kilkaset metrów musiałem popijać z bidonu wodę bo momentalnie zasychało w gardle. Po dotarciu do asfaltu zrezygnowałem z skrótu trasy przez las obawiając się że trafię znowu na coś podobnegi i pojechałem okrężną drogą po asfaltach.
W Wierzach przystanek na loda i zimną Pepsi oraz uzupełnienie bidonu w wodę. Przy okazji na pobliskiej OSP trafiłem na ładny malunek.
Żeby nie było za łatwo po wjeździe w Wólce na trasę na Witkowo, wiatr zmienił kierunek z południowego na północny, więc oprócz walki ze słońcem i upałem doszedł jeszcze wmordewind.
Doturlałem się jakoś do Witkowa, a tam po prawej stronie pojawiły się chmury... szkoda tylko że nie idą one w moim kierunku, ale pomarzyć sobie można o deszczu i gradzie łapanym do koszulki - przydałaby się taka ochłoda.
O 17:30 dotarłem do domu wykończony tą nudną trasą powrotną, ostrą walką z słońcem, upałem i sennością która dokuczała mi od połowy trasy.
Ojojoj - ale zaszalałem... trafiłem na 1 miejsce miesięcznego TOP10 :)
Trasa na mapie:
_
Kategoria Inne ciekawe
komentarze
Współczuję tej nocy, a raczej czuwania. Gratuluję dystansu!
Koniec Świata zdobyty, więc gdzie teraz będziesz jeździł:D