sebekfireman prowadzi tutaj blog rowerowy

Rowerowy fotoblog Sebka

Nad Morze Bałtyckie w 1 dzień

  • DST 295.44km
  • Teren 20.00km
  • Czas 14:05
  • VAVG 20.98km/h
  • Sprzęt RIP - Accent ElNorte
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 sierpnia 2009 | dodano: 07.08.2009

Po powrocie z Bornholmu nie miałem zamiaru siedzieć w domu więc intensywnie myślałem gdzie by tu pojechać - w myślach narodził się wypad na Ślężę, wypad do Berlina i wypad nad Morze Bałtyckie do Mielna dołączyć się na 1 dzień do ekipy objeżdżającej Polskę dookoła - http://dookolapolski.xn.pl/. Ostatecznie wybór padł na opcję ostatnią.

Z domu wyjechałem o godzinie 3:05 i już od początku jechało się masakrycznie, gdyż dokuczał wmordewind z którym musiałem walczyć przez calutką trasę. Psycha mi siadała co chwila... a to że ciemno i strasznie zimno się w pewnej chwili zrobiło, na dodatek zaczęło kropić, a to że nie będę miał do kogo się odezwać przez taki długi czas, następnie zepsuł mi się na dobre aparat cyfrowy :( , kolejną rzeczą było poluzowanie się bagażnika (prawie bym zgubił śrubkę), kilku kierowców podniosło mi ciśnienie wyprzedzając na kartkę papieru, po 110 km zaczął mi dokuczać ból kolana i moje morale drastycznie spadły że chciałem jechać na PKP do Krajenki i wrócić pociągiem do domu - na szczęście odkryłem metodę jak naciskać żeby mniej bolało i kręciłem dalej. Kolejnym incydentem który mnie zdenerwował było ominięcie opuszczonego miasta Kłomino, które już od dawna chciałem zobaczyć - minąłem je w odległości kilkuset metrów (a wszystko przez oznakowanie - najpierw była tablica jak jechać, a na kolejnym najważniejszym skrzyżowaniu już jej nie było - do Kłomina trzeba było skręcić w lewo, a ja pojechałem prosto - po kilku kilometrach doszedłem że coś nie gra, ale już nie chciało mi się wracać). Dalej dobijały mnie pagórki Wału Pomorskiego - z obciążeniem i pod wiatr wjeżdżało się masakrycznie, ogólnie na ostatniej części trasy nie lada wyczynem było przekroczenie prędkości 20 km/h... Na szczęście mój upór został w końcu wynagrodzony i o 18:35 z licznikiem wskazującym 280 km stanąłem nad brzegiem morza w Mielnie.
Pojechałem coś zjeść i ewakuowałem się z Mielna (ilość ludzi i samochodów mnie przerażała) w kierunku Łazów poszukać noclegu. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłem przytulne i odludne miejsce na plaży, gdzie rozbiłem namiot i poszedłem spać. Jutro kolejny dzień...
W sumie mogłem dokręcić te 6 km i miałbym nowy rekord życiowy km dziennych, ale się ściemniło i mnie strasznie ciągnęło aby się położyć spać.

Trasa przejazdu:


Na trasie wczesnym rankiem... w Kołdrąbiu


Cały majdan na 3 dni biwakowania na dziko zmieściłem w sumie w 1 sakwę


W okolicach Margonina elektrownie wiatrowe rosną jak grzyby po deszczu... trafiłem akurat na części czekające na montaż. Porobiłem kilka zdjęć w tym miejscu i nastąpiła straszna rzecz... aparat cyfrowy samoczynnie się zepsuł :(


Zostało pstrykanie zdjęć pseudoaparatem z komórki... Po drodze mogłem nawet Szwedów odwiedzić...


Po raz drugi udało się.. w końcu dojechałem na wyczekiwane przez cały dzień morze.


Kategoria Inne ciekawe


komentarze
sq3mko
| 08:30 sobota, 8 sierpnia 2009 | linkuj Gratuluje wytrwałości :D Nam też się udało dojechać nad morze, ale my mieliśmy 0 20km bliżej :)
Pozdrawiam :D
sebekfireman
| 07:25 sobota, 8 sierpnia 2009 | linkuj Aparat już działa - pogrzebałem pogrzebałem i już jest w pełni sprawny :) Chyba jakiś serwis Canona założę bo to już 3 Canon którego przywróciłem do życia.
sebekfireman
| 07:12 sobota, 8 sierpnia 2009 | linkuj mogilniak - a no niestety wiem - obibok ze mnie straszny - 6 km do życiówki a mi nie chciało się dalej pedalić ;) A co dolega Canonowi to nie mam pojęcia - rozkręcę go i może coś tam zmajstruję że się naprawi.
agenciara - całe szczęście że mi na Bornholmie nie padł bo wtedy to już byście musieli się męczyć z moim wielkim fochem :P
Aga
| 05:32 sobota, 8 sierpnia 2009 | linkuj twardziel! ja bym zrezygnowała już na pierwszym "ale" ;))
co do apratu... chyba wszystkim rowerzystom aparaty zdychają "na wyprawach", mój kodak rozsypał się w Dźwirzynie rok temu ;D hehe
i ciągle myślę czy kolubryny nie zamienić na jakiegoś olympusa wodoodpornego i znoszacego upadki z 1,5 metra...
ogromny szacun za ten dystans :)
mogilniak
| 23:43 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj Co się z canonem stało?? :(
Ale się obijasz... do 300km nie dociągnąc??
Wracając z roboty właśnie myślałem jak dajesz rade pod ten upierdliwy wiatr...
mogilniak
| 23:38 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj Zaiste Arnoldzik masz słusznośc, godne to podziwu :)

Sebek w niedzielę Tour de Sielawa... jedziesz?? :)
Arnoldzik
| 22:30 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj No, no, zaiste godne to uwagi i podziwu. Pozdrawiam.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa okimz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]