[Szczawno-Zdrój 3/4] Kolorowe Jeziorka, Bolków
-
DST
92.50km
-
Teren
7.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
15.29km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana znowu trochę popadało, ale później zrobiła się piękna pogoda, więc można ruszyć w trasę na Kolorowe Jeziorka.
Dojazd na miejsce asfaltami. Fajne widoki zaczynają się przed Czarnym Borem...
widać już stąd nawet Karkonosze z najwyższym szczytem Śnieżką.
Dalsza trasa biegnie wzdłuż rzeki Lesk, a następnie Bóbr.
Dojeżdżamy do miejscowości Wieściszowice, gdzie dosyć stromym podjazdem dojeżdżamy do dzisiejszego celu - Kolorowych Jeziorek.
Wg opisów mają się tu znajdować cztery jeziorka, które powstały po wydobyciu łupków. Wstęp do rezerwatu jest darmowy. Jako pierwsze jeziorko trafiło się "Żółte Jeziorko", które chyba ma deficyt wody i barwy żółtej zbytnio nie widać.
Jaskinia na terenie Kolorowych Jeziorek
Kolejne jeziorko to "Purpurowe Jeziorko", które robi już całkiem fajne wrażenie. Spotykamy tutaj rowerzystę Karola, który obładowany sakwami postanowił objechać sobie Polskę dookoła (trzymamy kciuki - mam nadzieję że uda się Tobie zrealizować ten cel i podeślij zdjęcie :) ). Na rozmowie mija nam dobra godzina.
"Zielone Jeziorko" jest obecnie wyschnięte, a do "Błękitnego Jeziorka" trzeba dojść kilkaset metrów stromą ścieżką - z rowerami nie da rady, więc zostaję na dole jako cieć, a Anetka pobiegła obejrzeć to jeziorko... mi czas upłynął na pogaduszkach z Karolem, który jeszcze nie ruszył w dalszą trasę.
Dalsza trasa to długi podjazd do Pastewnika, który na początku cieszył nas pięknymi widokami na pasma górskie Rudaw Janowickich.
Na końcówce podjazdu ponownie pojawiły się Karkonosze.
Z Pastewnika udajemy się na Bolków, gdzie czeka nas mega zjazd... na początku wyglądało jakby droga się urywała nad pionową przepaścią i rower momentalnie rozpędził się do 60 km/h... niestety trzeba było przystopować gdyż asfalt był kiepskiej jakości i raz po raz trafiały się w nim dosyć spore ubytki.
Jest i nasz drugi cel dnia dzisiejszego - Zamek w Bolkowie.
Jak się okazało na zamku odbywała się dzisiaj jedna z największych w Europie imprez w klimacie rocka gotyckiego - Castle Party 2016 o czym nie mieliśmy pojęcia i podczas stromego podjazdu do zamku bardzo byliśmy zdziwieni dopingiem siostry zakonnej w zaawansowanej ciąży idącej za rączkę razem z księdzem :P Na górze okazało sie że jest tu cała masa przebierańców w świetnych, mrocznych strojach. Wbiliśmy się aż pod bramę zamkową, gdzie staliśmy się swego rodzaju atrakcją - dopadło do nas trzech rozgadanych kolesi (w tym japończyk z Osaki, który zapominał że ma gadać po polsku) pod wpływem tajemniczego napoju o nazwie "Turbo Kawa", którzy myśleli że my w takich wypasionych strojach rowerzystów wbijamy się na imprezę. Ogólnie było wesoło - na pogaduchach pod bramą upłynęło z pół godziny. Podjechaliśmy jeszcze pod tamtejszy kościół, w którym to odbywała się druga część imprezy.
Powrót na Szczawno przebiegł dosyć nudnymi asfaltami przez Wolbromek, Sady i Stare Bogaczowice.
Do Szczawna-Zdrój docieramy przed godziną 18.
Przed domem zdrojowym Szczawno-Jedlina
Wbijamy się szybko na główny deptak, gdzie w jednej z knajp zjadamy wyczekiwany od kilkugodzin pyszny dwudaniowy obiad :)
Kategoria Góry
komentarze