Opuszczone dworki i pałace, miłe spotkanie... z liczną ekipą
-
DST
124.33km
-
Teren
40.00km
-
Czas
06:06
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj wstając o 7 rano i czytając że chłopaki z Gniezna, gdzieś planują się wybrać postanowiłem popsuć im trochę plany i namówić na planowany już od jakiegoś czasu wypad po opuszczonych budynkach w południowej czści okolicy. Na szczęście zgodzili się. Wyjeżdżamy o 10. :P
Jeden, dwóch, trzech... ilu ich tam i kto jedzie? Okazuje się że w punkcie zbiórki stawia sie Pan Jurek, Marcin, Dawid i Mateusz. Dwójka pozostałych to przypadkowi rowerzyści którzy akurat przejeżdżali.
Za Piaskami dzwoni do mnie Niradhara i okazuje się że są właśnie w Witkowie do którego mamy z 15 minut drogi. Zajeżdżamy tam i można powiedzieć że tworzy sie zlot Bikestata. Poznaję Bikestatowiczów z dalekiego południa - Niradhare z Kajmanem, Jasiep46 i z niealekiego zachodu Jurek57. Nie może zabraknąć wspólnego foto.
Nasze plany prowadzą w innym kierunku, ale postanawiamy wykręcić trochę w bok i potowarzyszyć gościom do Arcugowa, gdzie znajduje się dwór.
Małe opierdzielanko przed dworkiem ;)
Za Arcugowem następuje koniec miłego spotkania i rozdzielamy się. Goście jadą w prawo, a my ruszamy w lewo. Po dłuższej jeździe docieramy do Unii, gdzie znajdują się ruiny pałacu.
Eksploracja wnętrz...
i mrocznych piwnic.
Fota przed pałacem od strony parku
Jedziemy dalej, obieramy złą drogę i zanosi się przeprawa przez rzeczkę Bawół. Na szczęście znajdujemy dojazd do mostku jadąc przez łąkę.
Niektórzy wpadają rowerem do jeziora inni do Stawu ;P
Stary wiatrak w Pospólnie
Dąb w Radłowie
W Radłowie docieramy również do opuszczonego dworu...
który oczywiście "zajmujemy"...
i zaczynamy eksplorację dziesiątek pokoi na dole i górze
Jest groźnie...
Na dodatek w obiekcie grasuje Demon
Na szczęście udaje nam się wyjść cało z budynku. Pod schodami na zewnątrz znajduję wrota, z których po otwarciu wyziąnał przyjemny chłód i zapach wilgoci - jest piwnica :)
Obok dworu znajduję się także garaż-stajnie z głową konia na ścianie
Dalej po betoce i koło lotniska wojskowego, skręcamy w las i wyjeżdżamy na polach, gdzie teren trochę mocniej sie fałduje
W Polanowie wjeżdżamy na teren opuszczonego gospodarstwa, gdzie nutkę strachu wprowadza szmata powiewająca za krzakami na ścianie, która wygląda jakby wisiał tam wisielec.
Idziemy do domu gospodarza zapytać się czy nie ma czasami bułek dla Mateusza ;)
Wchodzimy kulturalnie mówiąc dzień dobry, ale tu nikogo nie ma :P
Gdzie prowadzi to mroczne zejście? Może jakieś lochy? Pozostawię to tajemnicą, ale jak ktoś potrzebuje oponę do roweru to tam znajdzie ;)
Jedziemy na Powidz. Jak są podjazdy...
to są i ładne widoki na Jezioro Powidzkie i rezydencję (niestety nie wygląda na opuszczoną więc tam nie zajżymy)
Jedziemy ścieżką wzdłuż jeziora i zajeżdżamy na plażę, gdzie robimy postój na posiłek i lody. Przy okazji Ja z Panem Jurkiem zaopatrujemy się w pyszną rybę z Jeziora Powidzkiego - wędzoną sielawę.
Z Powidza udajemy się do Przybrodzina, gdzie stacjonuje Niradhara z Kajmanem, gdzieś w gąszczu przyczep kampingowych - nie wrócili jednak jeszcze z wycieczki rowerowej.
Z Przybrodzina jedziemy za Wylatkowo do zamku w lesie, a następnie do tłumnie dziś obleganego Skorzęcina, gdzie robimy lans po deptaku i ruszamy do domu.
Po szybkiej końcówce docieramy po godzinie 19 do Gniezna w towarzystwie dwóch motolotni.
Ślad GPS (hmmm - dziwnym trafem ślad ma zarysy rogatej zjawy lub ducha)
_
Kategoria Inne ciekawe
komentarze
przeczytałam i obejrzałam jednym tchem, Ty to lubisz eksplorować :), że się nie boisz... No ale, chyba właśnie dlatego jesteś fireman, a może na odwrót? ;-).
Szmata powiewająca jak wisielec......... mnie by już tam nie było :)))))
Pozdrowerki :)
Fajną trasę mielkiście dalej. My w końcu wylądowaliśmy w grodzisku w Grzybowie i tam Ela postanowiła pobawić się w rycerza, za nim ją przebrali trochę czasu zeszło:)
Jeszcze 2-3 miesiące, myślę że więcej w siodle spędzę czasu a i być może w te mniej znane mi strony dane będzie przypedałować :)