Włocławek, Toruń i Gniezno... z Natalią
-
DST
133.45km
-
Teren
15.00km
-
Czas
06:58
-
VAVG
19.16km/h
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jako że Natalia miała dzień wolny i zapowiadała się ładna pogoda więc postanowiliśmy zrobić jakąś całodniową trasę z dystansem ponad 100 kilometrów. Do wyboru było kilka tras, ale ostatecznie padło na wypad rowerowo-kolejowy do Włocławka i Torunia (swoją drogą to zastanawiam się czy to nie jakaś tradycja, gdyż rok temu dokładnie o tym samym czasie zrobiłem sobie podobny wypad do Włocławka i Torunia).
Wyjechaliśmy przed godziną 8. Odcinek Trzemeszno - Włocławek pokonaliśmy w bardzo dobrym tempie (Natalia na tym odcinku pokonała swój osobisty rekord jazdy ciągłej - pierwszy przystanek zrobiliśmy po 76 km) i po niecałych 5 godzinach (w tym 1 dłuższa przerwa) dojechaliśmy na miejsce.
Na moście nad Wisłą we Włocławku
W TV tyle słyszy się o powodzi, więc byłem przygotowany na jakiś straszny widok, a tu zaskoczenie - Wisła płynie sobie normalnie swoim korytem. Stan wody wysoki bo o dobre kilka metrów wyższy niż normalnie, ale bulwaru nad Wisłą nie zalało.
Zalew Włocławski - tutaj też jakoś szczególnie woda nie jest wysoka.
Na zaporze we Włocławku spuszczane są ogromne ilości wody (kilka dni temu podobno były rekordowe w historii zapory) i efekt jest oszałamiający - ziemia cała drży, w powietrzu unosi się specyficzny zapach rzeki...
a w kotłującą wodę można się wpatrywać bez końca.
Na bulwarze nadwiślanym we Włocławku
O 1530 wskoczyliśmy w pociąg i udaliśmy się do Torunia.
W Toruniu wielka woda bardziej efektowna - przejścia podziemne na dworcu zalane, a na moście woda rozpoczyna się już od samego początku.
Pokręciliśmy się trochę po Starówce i bulwarze Filadelfijskim nad Wisłą...
Bulwar nieźle zalany - schodki na których się siedziało zniknęły głęboko pod wodą, barowe statki kilkanaście metrów od brzegu
Mistrz uników ;) Bardzo sympatyczna fontanna, która strasznie korci do tego aby się pomoczyć
Królowa już jest więc może jakaś księżniczka z żabki powstanie ;)
Na moście w Toruniu...
O 1830 wskoczyliśmy do pociągu i pojechaliśmy do Gniezna. Pokręciliśmy się trochę po Gnieźnie i trzeba było się rozstać. Natalia pojechała do domu, a ja pognałem na pociąg, którym wróciłem do domu.
Natalia pokonała dzisiaj także swój rekord kilometrów dziennych i był to jej pierwszy dystans na ponad 100 km z którym poradziła sobie znakomicie i nie miała dość więc patrząc na jej kondycję spokojnie możemy kombinować trasy na ponad 200 km, a może i 300 km :)
Na koniec jeszcze kilka migawek video z dzisiejszego wypadu
_
Kategoria Inne ciekawe
komentarze
P.s - 12-13 czerwca chętni na wypad w okolice Borne .. ?
70km... to już ponad 1 gul... przystanek być musi!!
Miałeś szczęście do tej fontanny. Ja już na nią poluję od początku istnienia i zawsze trafiam na awarię albo przerwę zimową :(
Sokoły latające przy PKiN fajnie było podglądać na żywo z dachu wieży ZT. Nie słychać hałasu ulicy tylko ich... hmmm... kwiczenie?
Pozdrower
Sokoła Wędrownego nie widzieliście? Dziś właśnie dwa z trójki piskląt opuściły gniazdo http://webcam.peregrinus.pl/wloclawek-mpec-podglad-z-wloclawka