Do Konina... po oponę
-
DST
136.78km
-
Teren
12.00km
-
Czas
06:09
-
VAVG
22.24km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt RIP - Accent ElNorte
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piękna pogoda dzisiaj więc wczesnym rankiem wybrałem się na wypad do Konina - w celu zakupu opony Kenda Colorline :)
Droga do Konina to walka z silnym wmordewindem, ale się pocieszałem że z powrotem będzie dzięki temu jechało się lżej.
Droga biegła przez lasy, pola, łąki i... zasypane kopalnie odkrywkowe na których krajobraz był stepowy.
Pojawiły się już bociany :) Tak w ogóle to dzisiaj pogoda jak latem - krótkie spodenki, krótki rękawek na dzisiaj były idealne.
Do Konina zajechałem w 2,5 godziny. Przejechałem się 1694 metrowym mostem nad Wartą z pięknymi widokami na tereny zalewowe.
Widok z mostu na rzekę Wartę i kanał Ulgi
Następnie zajechałem do sklepu rowerowego na Zatorzu, gdzie miałem kupić oponę Kendę Colorline - opona była, ale okazało się że zapomniałem zabrać pieniędzy... całe szczęście miałem kartę kredytową, więc podjechałem do bankomatu i wypłaciłem pieniądze. Wróciłem do sklepu, kupiłem oponę, przy okazji kupiłem lampkę czołową Mactronic'a która była w promocyjnej cenie i przepasany oponą ruszyłem do domu... inną drogą.
Po drodze odbiłem na wysypisko popiołów w Koninie, gdzie znajdują się lazurowe jeziorka
Oprócz lazurowej wody, była i brązowa woda...
gdzie po dnie chodził jakiś zmutowany glonojad ;)
Niestety większość osadników z lazurową wodą była wychnięta, więc efekt wizualny był kiepski.
Ale źródełko cały czas działało i...
zasilało wielkie, lazurowe jezioro. Niestety dojechać do niego z tej strony się nie dało
Napromieniowany radioaktywnymi popiołami mogłem jechać dalej
Po drodze kolejna atrakcja... elektrownia Pątnów...
która cały czas dymi... "ekooszołomów" na kominie sztuk zero, a to chyba na tym balkoniku kiedyś postanowili kilka dni sobie pomieszkać w ramach jakiegoś tam protestu
W Kleczewie dopadł mnie kryzys "Głupiego Jasia" i musiałem zatrzymać się coś zjeść - wciągnąłem 2 pyszne bułki z serem jogurtowym, murzynka, ale na długo mi to nie wystarczyło.
Zabraknąć w tym rejonie nie mogło oczywiście foty z kopalni odkrywkowej węgla brunatnego.
Do domu wróciłem wymęczony, prosto na obiad. Cały czas głodny jestem, poszedłbym do Biedronki po coś na ząb, ale mi się nie chce :P
Trasa przejazdu
Kategoria Inne ciekawe
komentarze
Znam rejony, praktyki tam miałem. Ale główne jeziorko to nigdy zdaje się nie wysycha. A szczególnie nie spada z nim ph które wynosi 13 ;)
Glonojad spory był, ale w tamtych klimatach musiał zmutować...
Dobrze powiedziane "ekooszołomów", ja ich nazyam ekoterrorystami :) Z tych kominów, to nie dymy lecą, a niemal czysta para wodna...
Tak na marginesie to nie spałem, wstałem wcześnie i się zastanawiałem czy iść do szkoły dzisiaj. Nie poszedłem hehe. Ja dziś miałem trochę marszu. Całe szczęscie, że brat mieszka w Ślesinie to miałem u kogo rower zostawić. W niedalekiej przyszłości muszę załatać tę dziurę, bo 10 kwietnia Golina ogranizuje jakąś imprezę rowerową.