Nad morze w 1 dzień (Gniezno - Wyspa Sobieszewska)
-
DST
304.07km
-
Teren
6.00km
-
Czas
13:11
-
VAVG
23.06km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie myślałem że uda się jechać jeszcze nad morze w tym roku rowerem, ale warunki mimo września pojawiły się idealne - ciepła noc, pogodny dzień i silny wiatr w kierunku północno-wschodnim, więc trzeba było spróbować tym bardziej że Pan Jurek wyraził chęć pojechać również (drugi raz w tym roku - szacun) - we dwóch zawsze będzie raźniej.
Z domu ruszam o 1:40 i po 10 minutach jestem w punkcie spotkania gdzie czeka już Pan Jurek. Noc okazuje się faktycznie ciepła - spokojnie można jechać na krótko, ale wiatr aż tak bardzo nie pomaga bo zawiewa z boku.
Na rynku w Kcyni.
Port rzeczny w Nakle nad Notecią
Za Nakłem nad Notecią witamy budzące się słońce.
Do Koronowa dojeżdżamy porządnymi, asfaltowymi ścieżkami rowerowymi - ścieżka kończy się takim fajnym mostem dla rowerów (dawniej most kolejki wąskotorowej) wysoko nad Brdą.
W Koronowie planujemy zrobić zakupy na śniadanie jednak na trasie przez miasto nie trafiamy żadnego sklepu, więc zostaje zjeść na śniadanie to co wieziemy w sakwach - postój robimy za Koronowem nad Kanałem Lateralnym.
Z Koronowa odbijamy na spokojne asfalty w kierunku na Tleń.
W Tleniu nad Wdą robimy kolejny postój - krystaliczna woda w rzece zachęca do kąpieli, ale zostaje tylko obmycie się na szybko z brzegu.
Obieramy kierunek na wschód / północny-wschód i teraz dopiero w pełni czujemy pomocną siłę wiatru - bez wysiłku pędzimy po 30 km/h przez ładne, czyste lasy.
Wątfie, Dobry Brat, Przewodnik, Kopytkowo, Kuchnia, Nicponia, Mała Słońca, Krzywe Koło to jedne z zabawniejszych nazw miejscowości napotkanych po drodze.
Za Smętowem Granicznym zaczynają się pagórkowate widoki.
W Koloni Ostrowickiej wjeżdżamy na krajówkę K91, która okazuje się rewelacyjna do jazdy rowerem z uwagi na szerokie pobocze i niewielki ruch samochodów (jak na krajówkę)
Dojeżdżamy do wyczekiwanego Gniewa, gdzie zaplanowaną mieliśmy przerwę obiadową, co niestety nie do końca się udaje gdyż jest problem ze znalezieniem knajpy z normalnym jedzeniem i możliwością pozostawienia rowerów na widoku. Pozostało wrzucić na ruszt jakiś marny fast-food.
Za Gniewem trasa troszkę mnie zaskoczyła - liczyłem że z uwagi na bliskość Wisły będzie w miarę płasko, a okazało się że po drodze jest sporo podjazdów, zjazdów i na Wisłę często spoglądaliśmy z całkiem dużych wysokości.
Części płaskie na tym odcinku były zazwyczaj u podnóża wałów przeciwpowodziowych lub po wałach. Mijane wioski w tym rejonie to taki trochę zapomniany świat - zatrzymując się w jednym ze sklepów na uzupełnienie wody poczuliśmy się jakbyśmy się cofnęli z 30 lat wstecz.
Ooooo... widać nawet Malbork :)
Około godziny 16 po przebyciu 270 km docieramy do Tczewa, gdzie robimy kolejną przerwę na jedzenie - Pan Jurek nie mógł sobie odmówić ciepłej zupki z widokiem na Wisłę :)
Ostatnie 30 km okazało się nie lada wyzwaniem - tak jak mówiły prognozy pogody wiatr się niestety zmienił i zaczęło solidnie wiać ciepłem w twarz, do tego niebo przysłoniły ciężkie chmury i zrobiło się szaro co spowodowało że te ostatnie kilometry dłużyły się niesamowicie i wymęczyły bardziej niż przejechane dotychczas 270 km.
Na szczęście kiedyś do celu w końcu się dociera i tak o 18:30 przekroczyliśmy Martwą Wisłę mostem pontonowym i wjechaliśmy na Wyspę Sobieszewską.
Na koniec powinno być jeszcze zdjęcie z rowerami nad morzem, ale niestety tego dnia już nad samą wielką wodę nie dotarliśmy. Po wbiciu na nocleg zrobiło się już ciemno, a przebijanie się 2 km z rowerem przez las i wydmy o tej porze było już bez sensu. Pozostało więc siąść przed domkiem w pięknym ogrodzie pełnym kwiatów i uczcić sukces zimnym piwkiem :)
Co do trasy to uważam że jest całkiem przyjemna (drogi po lewej stronie Wisły są lepsze niż te po prawej) - z małymi modyfikacjami można i spokojnie wybrać się na szosówce (do Gniewa w większości dobre asfalty i tylko 1 km był po polnej drodze).
Film video:
Trasa na mapie:
Kategoria Inne ciekawe
komentarze