Nieczynne mosty kolejowe - Marcinkowo, Kunowo, Żabno
-
DST
75.30km
-
Teren
17.00km
-
Czas
03:45
-
VAVG
20.08km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej Kuba coś napomknął o wypadzie z Dawidem na mosty kolejowe. To ostatni dzień mojego kiepskiego urlopu, więc trzeba wykorzystać go na tripa. Dodatkowo okazało się że poniedziałek pasuje również Mariuszowi i Marcinowi, więc zbierze się całkiem znośna ekipa.
Za punkt spotkania obraliśmy Jerzykowo, gdzie dotarliśmy wraz z Mariuszem dużo przed czasem (wszystko przez wiatr w plecy), czego efektem było wymarznięcie. Po 15-20 minutach ekipa gnieźnieńska w końcu dotarła i już w piątkę ruszyliśmy dalej...
w kierunku Kamieńca przez mój ulubiony odcinek przebiegający w pobliżu Jeziora Miławskiego.
Z Kamieńca nastąpił obrót o 180* i udaliśmy się do Rękawczyna, gdzie przyjemnym singlem nad Jeziorem Kamienieckim dotarliśmy nad jezioro bez nazwy, pośród pagórów, gdzie zrobiliśmy sobie pierwszy postój na ciepłą herbatę/kawę z termosów.
W miejscowości Gać wbijamy się na nasyp kolejowy, aby pomiędzy szynami nieczynnej linii kolejowej dojechać do pierwszego mostu.
Mostu kolejowego nad rzeką Mała Noteć w okolicach Marcinkowa (fot. Mariusz)
Mimo że tyle razy tu byłem most nadal wyzwala dużą dawkę adrenaliny i przejście po podkładach cały czas napędza trochę strachu :)
Oczywiście jak się jedzie od Gaci i chce się jechać dalej to niestety przeprawa przez most musi się odbyć górą wraz z rowerami.
Przejeżdżamy Gębice, Kwieciszewo (tutaj nieplanowany postój na łatanie dętki u jednego z uczestników) oraz Kunowo gdzie znajduje się drugi most na nieczynnej linii kolejowej przerzucony przez Jezioro Bronisławskie
Woda w jeziorze ma cały czas bardzo niski poziom w związku z czym można zejść na sam dół i pochodzić po "dnie" jeziora.
I jeszcze widok z góry...
Kilkanaście kilometrów dalej znajduje się ostatni most na dzisiejszej trasie. Most w Żabnie przerzucony nad Jeziorem Mogileńskim. Marcin jak zwykle zwinnie zaatakował górę przęsła i miał lepsze pole widokowe ;)
Dalsza trasa już bez atrakcji biegła południowo-wschodnim brzegiem Jeziora Popielewskiego przez Popielewo, Zieleń. Przed samym Trzemesznem rozdzieliliśmy się i ekipa gnieźnieńska pognała na Gniezno, a my z Mariuszem do Trzemeszna.
Powstał też krótki film z tego wypadu:
komentarze