Wał Wydartowski, Kopczyn
-
DST
42.50km
-
Teren
30.00km
-
Czas
02:42
-
VAVG
15.74km/h
-
Sprzęt Leader Fox Evolution
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jako że zapowiadał się ostatni słoneczny dzień października postanowiłem wybrać się zobaczyć złotą jesień na Wał Wydartowski i do Kopczyna.
Początek trasy przez Ignalin, gdzie przy okazji obadałem kilka ślepych dróg polnych - w tym jedna zaprowadziła mnie prawie do widocznego drzewa po lewej. W pobliżu znajdował się kiedyś urocze oczko wodne, które obecnie było całkowicie wyschnięte.
W Przyjmie wjechałem na górę Wału Wydartowskiego i postanowiłem przejechać polnymi drogami do Palędzia Kościelnego. Pierwsza droga okazała się ślepa bez możliwości kontynuowania jazdy... to nawrotka i wjeżdżam w kolejną napotkaną drogę, która również się skończyła, ale okazało się że można spokojnie jechać polem. Jazda obrzeżem pola doprowadziła mnie do drogi polnej, która wjeżdżała do uroczej doliny - nigdy tu nie byłem, a miejscówka całkiem urocza.
Wyjazd z doliny wyprowadził mnie znowu na pole. Kilkaset metrów dalej widać już zabudowania Palędzia, więc kontynuuję jazdę po polu. Do zabudowań już niedaleko, ale pojawiła się przeszkoda nie do przjechania - bagno. Więc muszę objechać polem bagna, później ogrodzone pustostany i wyjeżdżam na drodze asfaltowej z widokiem na Jezioro Palędzie.
Zjeżdżam do Józefowa i kawałek dalej wjeżdżam w lasy kopczyńskie.
Dzięki słonecznej pogodzie klimat w lesie niesamowity.
Pokonywanie pagórków, wśród wysokich buczyn na dywanie liści to czysta przyjemność.
Po wyjeździe z lasu, jadę jeszcze zobaczyć fajną widokowo miejscówkę na łące nad Jeziorem Wieniec.
Powrót do domu przez Leśnik - jadę nieznanymi dotąd ścieżkami, które wyprowadzają mnie w Padniewie. Dalej kieruję się na Dębno, później Duszno i Folusz. Duża ilość terenu i podjazdów wyssała ze mnie energię i końcowe kilometry jechałem już ledwo, ledwo myśląc o porządnym jedzeniu.
komentarze